Odpowiedziała:
- Podobno przy budowie lotniska trzeba poświęcić
jakąś żywą istotę. Żeby nie dochodziło do katastrof.
Stewardesy przy kontuarze miały jakiś kłopot. Okazało się- mówiły przez mikrofon do nas, oczekujących - że nasz samolot jest przeładowany. Na
liście pasażerów dziwnym trafem znalazło się za dużo ludzi. Błąd komputera - oto czym stało się dziś
fatum. Dwie osoby, które zdecydowałyby się lecieć jutro, dostaną dwieście euro, nocleg w hotelu na lotnisku i bon na kolację.
Ludzie spoglądali po sobie nerwowo. Ktoś powiedział: losujmy! Ktoś zaśmiał się, ale potem zapadło nieprzyjemne milczenie. Nikt nie chce zostać — to
zrozumiałe-nie żyjemy w próżni, mamy umówione
spotkania; jutro idziemy do dentysty, a na wieczór zaprosiliśmy przyjaciół.
Popatrzyłam na swoje buty. Ninie się nie spieszy. Nie muszę być nigdzie na czas. Niech czas pilnuje mnie. nie ja jego. 1 jeszcze - są różne sposoby
zarabiania na życic, tutaj pojawia się nowy wymiar pracy, być może przyszłościowy, taki, który uratuje od bezrobocia i nadprodukcji śmieci. Stanąć na boku, spaniem w Hotelu zarobić na dniówkę, pić rano kawę i jeść śniadanie przy szwedzkim stole, korzystając z obfitości jogurtów. Dlaczego nie? Podniosłam się g miejsca i ruszyłam do zdenerwowanych stewardes. W^tedy kobieta, która siedziała obok mnie, poszła za mną.
— Dlaczego nie? — zapytała.
Niestety, nasze bagaże poleciały. Pusty autobus zawiózł nas do hotelu, dostałyśmy przyjemne małe pokoje obok siebie. Rozpakowywać nie ma czego, szczoteczka do zębów i czysta bielizna — żelazne porcje. Także krem do twarzy i gruba zajmująca książka. Notatnik. Będzie czas, żeby wszystko zapisać, żeby zapisać tę kobietę:
Jest wysoka, dobrze zbudowana, ma dość szerokie biodra i drobne dłonie. Bujne kręcone włosy wiąże w kitkę, ale ponieważ są niesforne, to fruwają wokół jak srebrna aureola, całkowicie siwe. Lecz twarz ma młodą, jasną, piegowatą. Pewnie jest Szwedką, one nie farbują włosów.
Umówiłyśmy się na dole, w barze, wieczorem, po długim prysznicu i przeglądaniu kanałów telewizyjnych.
Zamówiłyśmy białe wino i po wstępnych grzecznościach oraz zadaniu Trzech Podstawowych Pytań Podróżnych przeszłyśmy do rzeczy. Opowiadałam jej najpierw o moich peregrynacjach, ale szybko odniosłam wrażenie, że słucha tylko z grzeczności. Dlatego straciłam impet i już wiedziałam, że ona ma znacznie ciekawszą historię.
Zbiera dowody, dostała nawet na to grant z Unii, ale i tak nie starczył na podróże, musiała pożyczyć od ojca — który w międzyczasie zmarł. Odgarnęła sprężynkę siwych włosów znad czoła (upewniłam się wtedy, że z pewnością nie ma więcej niż czterdzieści
75