Ewolucja może być traktowana jako hi po- 1 teza tylko przez naiwnych. W istocie nie jest hi- I potezą już od dawna, nie jest też prostą meto- J dą ujmowania zjawisk. Przedstawia ona nowy 1 i powszechny wymiar wszechświata i wpływa I przez to na całość elementów i stosunków we 1 wszechświacie. Jest więc ewolucja warunkiem, I który muszą spełnić wszystkie hipotezy.
Osiągnąwszy to wysokie stadium uogólnienia I pojęcie ewolucji zmierza, zdaniem Teilharda, do 1 następnego decydującego kroku: do skoncentro-H wania się na człowieku, na hominizacji. Sto lat ■ temu uważano człowieka po prostu za obserwaiH tora rzeczywistości, następnie, po Darwinie, za 1 gałąź ewolucji; tymczasem człowiek stanowi B „pień drzewa życia ziemskiego”. Życie to roz-fl wija się w określonym kierunku, ku wartościomS coraz to wzrastającej świadomości: na tej wła- I śnie osi życia człowiek zajmuje pozycję naczel- I ną. Współczesny ewolucjonizm staje się w ten I sposób rodzajem neoantropocentryzmu.
Ewolucji nie można utożsamiać z jakąś kon- I kretną teorią naukową. Nie jest ona w ujęciu 1 Teilharda prostą kontynuacją np. teorii Darwi- I na lub Spencera. Ewolucja oznacza po prostu, 1 że świat jest fenomenem istniejącym w czasie, 1 to znaczy, że świat znajduje się w trakcie na- I rodzin, wzrostu, nieustannych przemian. Świat 1 nie jest w tej koncepcji „rzeczą daną”, lecz ca- I łym ciągiem rzeczy, które nieustannie „się 1 stwarzają”. Ewolucja jest wyrazem struktural- 1 nego prawa, w myśl którego absolutnie nic nie I może wkroczyć w nasze życie inną drogą, # jak I tylko drogą narodzin. Podział, następstwo, soli- I darń ość bytów rodzących się w czasie i prze- I strzeni. Czas i przestrzeń zbiegają się i tkają wspólnie tworzywo wszechświata. U źródeł ewolucji natury dostrzegamy pierwotną moc I twórczą, powodującą stworzenie przez ewolu- I cję — Bóg nakazuje rzeczom, by same się stwarzały. Nie wolno też, zdaniem Teilharda, roz-
dzieląc nauki od religii, bowiem ewolucja nie jest ewolucją materialistyczną, lecz ewolucją spirytualistyczną — ewolucją ducha.
FENOMEN LUDZKI
Teilhard de Chardin zastrzega, że jego prace naukowe, a przede wszystkim Li Phenomene humain, należy czytać nie jako dzieło metafizyczne czy teologiczne. Zajmuje się on bowiem jako przedstawiciel nauki wyłącznie zjawiskiem — tylko fenomenem, ale też całym fenomenem świata.
Zajmując się fenomenem człowieka Teilhard ujmuje go jako centrum i stara się, jak powiada, „wprowadzić dookoła niego porządek związków między wnioskami i przesłankami; wynaleźć między elementami wszechświata nie system stosunków ontologicznych i przyczynowych, ale doświadczalne prawo powtórzeń, które tłumaczy kolejne zjawianie się tych elementów w przeciągu czasu”. Teilhard nie będzie się ograniczał wyłącznie do naukowej refleksji — pozostawia w swym systemie miejsce szeroko otwarte również dla myśli filozoficznej i teologicznej. Natomiast unika „zapuszczania się w dziedzinę samego dna bytu” i odżegnuje się w ten sposób od „metafizyki”. Na gruncie doświadczenia i badania ruchu we wszechświecie, opierając się na tych doświadczeniach, stara się znaleźć przesłanki dla „przyczyn wyższego rzędu”.
Ambicją Teilharda jest ogarnąć spojrzeniem całość wszechświata. Całość ta powstaje w jego koncepcji jako naturalny wynik „zbiegania się” do jednego bieguna nauki, filozofii i religii.
W każdym usiłowaniu naukowego opisu całości wszechświata, jak-Łwierdzi Teilhard, wy-1 chodzi na jaw konieczność'j)bpynienia pewnych wstępnych założeń, od kJppyck^ależy następnie cała struktura systemu. Jafeo^sępne założenia
2 — Teilhard de Chardin . *........
• .fOULWA
17