Gofrcd •
Dnia ledwie co znać, mdlało przyrodzenie, Wielki planeta jasne zakrył czoło.
Na koniec dzień szczedł i słońce promienie Swe ukazało, ale niewesoło.
Już więcej zamku nie widać pysznego,
• :iaku go nawet nie najdzie żadnego.
69
Jako obłoki, ułożone w góry.
Od słońca albo od wiatru znikają,
Jako chorego śpiącego — figury,
Skoro się ocknie, zaraz odbiegają,
Tak pałac znika — a same z natury Sprawione skały i góry zostają.
Ona też zatem na zwykły wóz wsiadła I przez powietrze ku niebu przepadła.
70
Tak opasana prętkimi wichrami, Hardymi koły obłoki deptała I z nieznanymi brzegi mieszkańcami Antarktykowi podległe mijała. Alcydowymi poszła nad słupami I u Hiszpanów odpocząć nie chciała.
I u Murzynów, ale poszła biegiem Dalej, aż bela nad syryjskim brzegiem.
71
Stąd do Damaszku swego nie wstępuje I kraj ojczysty mija ulubiony,
044
A na niepłodny brzeg dyszlem kieruje, Gdzie beł jej zamek wodą otoczony. Tam przyjechawszy — sługi odprawuje, Panny od siebie odsyła na strony; Osobno mieszka: to kwoli wstydowi,
Ale wstyd prętko ustąpił gniewowi.
„Pierwej — powiada — niż wojska wschodowe, Niż król egipski siły ruszy swoje,
Skuszę fortelów, wezmę szaty nowe,
Miecz, zbroję, sajdak i żołnierskie stroje.
Co najmocniejsze pobudzę, i owe Obrócę na to wszystkie sztuki moje.
O nic, byłem się zemściła, nie stoję,
Obmów, osławy żadnej się nie boję.
Jam nic nie winna, wszystko to stryj sprawił, Wszystko to sprawa mego opiekuna:
On płeć mdłą w drogę daleką wyprawił,
On ze mnie naprzód uczynił bieguna.
On w śmiałość, on mię w bezpieczeństwo wprawił, Jeśli inaczej — godna bym pioruna!
Przeto czynię li co nieprzystojnego,
Wszystko to z stryja przyczyny mojego.”
Skoro to w sobie zawarła, haniebne Koszty i wielkie wydatki czyniła:
545
35 Co f red