dzięki któremu powstały gatunki zwierzęce. same prawa postępującej złożoności, kompli ksyfikacji świadomości, działają nadal i w Jonii fenomenu społecznego powodują powstanie rej fleksji kolektywnej.
„biologii cywilizacji”.
Gdy tylko zdobędziemy się na przebicie ] sztucznej bariery, jaką stworzyła rutyna po-| między historią świata przyrodniczego a histo-1 rią człowieka, pomiędzy witalizacją i socjaliza-i cją, ukaże się nam — twierdzi Teilhard — ca-1 ła prostota fenomenu ludzkiego, podobna doi tej, z jaką spotykaliśmy się w sferach przed-ii świadomych biosfery. Tysiące różnych ludów, I ich migracje, konflikty, pokojowe kontakty,! wymiana jednych przez drugie, okaże się kon-Ii tynuacją w nowych warunkach, w środowisk® cywilizowanym tych form, które obserwowa- 1
fm dalej ludzkość postępuje w rozwoju cy< wilizacji, tym bardziej wzrasta w niej napięcie psychiczne, świadomość czasu i przestrzeni, za| miłowanie i pęd do wynalazczości. Z pozoru nie ma w tym nic tajemniczego — twierdzi Teilhard; w istocie jednak to rewelacyjne skol jarzenie organizacji technicznej i koncentracji psychicznej nie da się do gruntu zrozumieć bed wniknięcia w samą istotę tego procesu, do jegoj „wnętrza”. Nie można też zgłębić tajemnic te-1 go zjawiska, jeżeli nie zgłębimy jednocześnie]
liśmy w życiu biologicznym. ®
Trzeba — zdaniem Teilharda — w analizie J
fpnnmpnu nwłpoTnpon mv7olpdnir nnwv tvn_a
osobników, lecz ze zbyt intensywnego „wzaje- 1 mnego zapładniania” wielkich grup etnicznych, 1 które się nagle zetknęły w toku wibracji lub 1 ekspansji. W ten sposób właśnie wytworzyło I się np. pierwsze jądro cywilizacji śródziemno-morskich. Dzięki temu właśnie w czasach I Aleksandra Macedońskiego świat zaczynał do- J
strzegąc swą jedność, a trzy ówczesne cywilizowane społeczności — Grecja, Indie i Chiny — zauważyły, że zamieszkują tę samą planetę. Nowy typ mutacji uzewnętrzni! się również po odkryciach najpierw Ameryki, a potem Oceanii przez Europejczyków, którzy uchwycili w swe ręce kierowanie losami ludzkimi.
Miliardy doświadczeń gromadzonych i porównywalnych stwarzają bezustannie i utrwalają psychiczne zdobycze człowieka. Żyjemy wśród tych zdobyczy, utrwalamy je i rozszerzamy nawet nie zdając sobie sprawy, w jakim stopniu ów wspólny, coraz bardziej jednolity sposób ludzkiego patrzenia i odczuwania jest wynikiem działania biologicznych praw rozwoju człowieka. Wyczulone na odbiór tych praw biologicznych wyższego rzędu oko badacza dostrzega bez trudu w zjawisku podboju i organizowania Ziemi przez człowieka bezpośrednie przedłużanie kosmicznych spirali, które dały się zaobserwować od początku analizy i które będą działały, jak to można przewidzieć, w dalszym rozwoju wszechświata.
U ludów prymitywnych można było zaobserwować pewien rodzaj współświadomości zbiorowej. W miarę postępu cywilizacji nasila się jednak niepokój w łonie ludów. Każdą ich część składową trawi jakaś możliwość, każda odczuwa coraz żywszą potrzebę autonomii — tak dalece, że w ostatnich dziesiątkach lat XIX w. uzasadnione stało się pytanie, czy nie jesteśmy świadkami rozpylenia i rozproszko-wania gatunku ludzkiego i czy hominizacja nie zbliża się do fazy końcowej?
„Zmysł gatunku" doznał rozprężenia wewnętrznego, spadł do poziomu minimum. Nastał wiek praw człowieka-obywatela wobec społeczności, wiek demokracji pojętej w uproszczony sposób, jako pewien układ, w którym jednostka jest wszystkim, wszystko zaś jest dla jednostki, wiek nadczłowieka przewidywanego
>• 35