32
W ciągnącej się po Grocjuszu przez kilka generacji debacie między naturalis-tami a pozytywistami szczególnie naturaliści mają z prawem poselstw poważne trudności. Interesuje ich tylko racjonalistycznie pojęte prawo natury, czyli to, co stanowi część porządku „przyrodzonego”, a daje się wykryć przez samo rozumowanie. Tymczasem bezpośredni ich poprzednik, Grocjusz, najpoczytniejszy z pisarzy XVII w., (zaliczył całą dziedzinę poselstw do prawa opartego na woli. Co począć?
' Ostrożnie, ale niedwuznacznie brzmi wypowiedź czołowego naturalisty Pufen-dorfa119. „Konieczne” są — jego zdaniem — tylko nieliczne funkcje poselskie: rokowania pokojowe oraz przymierza. Posłowie, przybywający w takich celach, są osłaniani przed jurysdykcją władcy przyjmującego we wszystkim, co łączy się bezpośrednio z ich misją. Ale też na tym wyczerpuje się zastosowanie do nich prawa natury. Wszystko inne zależy od „pobłażliwości” władcy przyjmującego, Pufen-dorfa więc, uwzględniającego wyłącznie prawo natury, w ogóle już nie interesuje.
Do najgorliwszych naturalistów należeli niektórzy Polacy. Święcicki wyłącza z zasięgu prawa natury wszystko, co dotyczy poselstw, uważając, że nie jest to instytucja konieczna, bo narody mogłyby wymyśleć i inny sposób porozumiewania się1. Racjonalista Stroynowski nie idzie tak daleko. Uważa za oczywiste, że „Narody w rozmaitych okolicznościach inaczej z sobą traktować nie mogą, tylko przez wybranych i umocowanych na ten koniec posłów”. Należne im są więc „wszelkie bezpieczeństwa i niepodległości”2. Stroynowski poprzestaje na tym ogólnikowym stwierdzeniu — zapewne, aby nie wyjść poza obręb tego, czego można dowieść samym rozumowaniem3.
Najobszerniej z naturalistów zajął się zagadnieniem Christian Wolff. Nie widzi . on innych norm prawnych, jak te, które bądź stanowią bezpośredni zasięg prawa : natury, bądź też mogą wprawdzie być nazywane „prawem narodów dobrowolnym”
1 < voluntarium), w istocie jednak „nie zależą od wolnej woli narodów” (l^Mjano-wicie „samo prawo naturalne- nrrrnisuie sposób, w jaki naturalne przekształca się
(w dobrowolne tak nhir nia kvłn rtupiiwnannA-m>. poza tym, ca nakazuje konieczność’ ’\4. Wszystko- r.n namrty uczynią w drodze, umowy ('ius pactitium) albo zwyczaju (ius consuetudinarium), ma, zdaniem Wolffa, wąlor tylko partykularny. Wiąże narody nie inaczej, niż w obrębie prawa wewnętrznego jednostki są wiązane swoimi umowami. Sankcję zaś uzyskują i te zobowiązania tylko w prawie naturalnym. Na tle tej kunsztownej teóni zrocfeF Wolff dokonuje przeglądu wszystkich instytucji także prawa poselstw5 6. Znacznej ich większości odmawia miejsca zarówno w „prawie naturalnym”, jak w owym, tak swoiście pojętym, „dobrowolnym prawie narodów”. Werdykty Wolffa nie są poparte żadnym materiałem dowodowym, jak gdyby dla czytelnika musiało być oczywiste, źc jedynie sam Wolff jest powołany do nieomylnego wyrokowania co jest, a co nie jest naturalne.
Autorytet znakomitego filozofa, będącego wtedy u szczytu sławy, urzekł wielu współczesnych. Uległ mu pochopnie Yattel, o 35 lat młodszy i dobijający się dopiero uznania. Wychodzi z zawiłych klasyfikacji Wolffa, ale w poszczególnych zagadnieniach, przynajmniej w zakresie prawa poselstw, wcale za nim nie idzie. Z incydentalnego raczej wywodu Vattela na temat źródeł prawa poselskiego6 wynika, że zasadnicze przesłanki tego prawa uważa on za normy „konieczne”, niezależne od woli, bardziej szczegółowe zaś wywodzi z „powszechnej praktyki narodów”. Czego Vattel chyba nie przewidział, jego własna sława miała się okazać trwalsza od sławy Wolffa. Powoływanie się zaś na Wolffa obciążyło tylko wywód Vattela, bardziej przekonywający, bo bardziej liczący się z potrzebami praktyki. Obciążyło, bo wywołało w nim niejedną sprzeczność.
Krąg Wolffa był, jeśli chodzi o prawo poselstw, łabędzim śpiewem naturalizmu. Montcsąuieu, piszący UEsprit des lois (1748 r.) równocześnie prawie z Wolffa Jus gentium (1749 r.), dzieli normy dotyczące poselstw126 między „prawo narodów”, które uważa za prawo pozytywne127, a „rację opartą na naturze rzeczy”. Jest więc podobnie eklektyczny, jak w dziesięć lat po nim Vattel.
Już Rachel zasadzał „wspólne prawo narodów” na „milczącej umowie”. Powstaje ona przez „powtarzaną lub rozszerzaną praktykę”; jedne narody przejmują bowiem nieraz pewien sposób postępowania od drugich „w drodze naśladownictwa”7. Spostrzeżenie to stosuje Rachel i do prawa poselstw, uważając, że pewne jego instytucje „weszły w życie przez praktykę narodów, na której opiera się autorytet tego prawa”8. Podobnie i Textor, nie dbając o uzasadnienie naturalistyczne, powiada o głównych instytucjach prawa poselskiego, że „wzięły początek ze zgody narodów”9.
Wstępujący w szranki wnet potem autorzy monografii o prawie poselstw stanęli zdecydowanie na gruncie pozytywizmu. Koryfeuszami są tu zwłaszcza Wicąue-fort i Bynkershoek.
Wicąuefort określa przedmiot swego dzieła jako „część prawa publicznego”10. W wywodach swych kieruje się wyłącznie praktyką, możliwie najświeższą: wiek XVII, mniej XVI, a jeszcze mniej XV. Unika zaś wszystkiego, „co może trącić starożytnym Rzymem” (ce ąui peut sentir lancienne Romę)11. Nie kieruje się żadnynfi przesłankami apriorycznymi. Prawo poselstw opiera na powszechnej zgodzie narodów, bo „właśnie ta zgoda tworzy to, co nazywa się prawem narodów”133. W prawie
i
1,9 Pufendorf ING, H, HI (s. 157-158).
120 Święcicki, wyd. I, s. 116-117. 2 Stroynowski, IV, § 21.
Wg Huberta PPN, 154, w rękopisie Stroynowskicgo mieścił się nadto ustęp o klasyfikacji
posłów, który autor przed druidem wykreślił.
Wolff, Wstęp (s. nlb.).
12* Wolff, IX. passim. W § 1066 Wolff trochę łagodzi ostrze początkowych wywodów.
łJ..Ł.yattd,vlV, VH, § 92, w zestawieniu z §§ 55 n. i 80 n.
126 Montesąuieu, XXVI, 21. 127 Montesąuicu, I, 3.
,2# Rachel, II, § XXXI. 8 Rachel, II, § LXVI.
,3° Textor, XIV, § 3. ,3ł Wicquefort, I, I (s. 1).
Wicquefort, I, XXVII (s. 262). 133 Tamże.