3S6
iwcgu ' "m swe Jsyclo w powlflśd, Juk lu się MC"’
J ' n JiU,l>'. 4o „i,, ,‘r<y którego książka stula się modelem. *
u.M»tary«llyU ^ <lc Cburlus uuślmbjo M<mU»t|ulcu, loo»
śuiljł /.ny Mouu,squicu,j„Ht jedyni., wtórnym,.....•b*"'>",W‘
3S7
Autora. I wreszcie poza samą literaturą (choć rozróżnienie takie nie ma żadnego sen-su) Językoznawstwo umożliwiło zniszczenie Autora, podsuwając cenne narzędzia analityczno i pokazując, żo wypowiedzenie jako całość Jest procesem pustym, obywąją-cym się doskonale bez wypełnienia przt*/. kogokolwiek z rozmówców: z językoznawcę-go punktu widzenia Autor jest tylko tym, kto pisze, tak jak j a jest tylko tym, kto mówi J a: język zna tylko „podmiot”, a nie .osobę", a podmiot ów, skądinąd pusty poza sarnin wypowiedzeniem, które go definiuje, wystarcza, by „podjąć" mowę, czyli ją wyczerpać
.. ,lr. ,0 mrtotf JfldnMtkl lub, Jak alg U* poilnioślo mówi, „osoby Imlzkioj". N(t ń; /t. ...sii clioilil o lltoram^, ną)wlgks«> anwaonle .oaoblo" autom
Zt>**^*M ' uf°u k"P„ila!i8tr"'j' Aut,'r »*
i^^./iukafh hialorycfiolltoracklih, blofirafltutlt pisarzy, KateotowycU wy. i I,rh ' n«»vi w świadomości Htoratów, troszcząc,vob stę, nąjitzgśriąj za pomo,, blouU iniumaw, o połą. z«nh» (Ułoltt z wtasną osr.br. Obraz liloralury, jaki moi(,„iy znab*zo« dzisiejszej kultUW, obrać* *l« vsylr|<-Zl\lo wokół autora, jogo osoby, Jogą ,|zi,-Ju„ upodobaó i t\»mi{UWŚol, krytyka zaś ną|i*«śolą| tłumaczy, żo dzlolo Ilmidclairoa «,mka z. klaski BamlolamOi człowieka, dzieło van floglm poottęlo alg a Jogo szalensbca, fiąjkiiwsklogo zas i Jogo ułomności: e k s p I i k a o j i dzieła szuka się zwykło pu sim-nie lepu, kto je stworzył, lak jakby to glos Jednej i lej samej osoby, osoby a u i o ra, u pomocą bardziej luli mniej przejrzystej alegorii fikcji powierzał mim swoje „t<genmkxt\
Choć królestwo Autora nadal Jest potężno (nowa krytyka tylko jo umocniła), Jest oczywiste, że wielu autorów od dawna próbowało Je obalić. Wo lYancji la'/, wątpienia pierwszy Midlnrmć dostrzegł i przewidział z niezwykłą przenikliwością konieczność zastąpienia tego, kto dotąd uznawany byl za jego właściciela; dla niego, ale i dla nas, lo nie autor mówi, lecz Język; pisać to poprzez pierwotną bezosobowość której ule nałe-Ml«*hy mieszać z wykastrowaną obiektywnością realistycznego powieściopisarza do* '"•ra. (lo punktu, w którym działa już tylko język, w którym to nio Ja" czynię cokolwiek, lecz Język. Cala poetyka Mallarmćgo sprowadza się do tego, by umniejszyć rolę autora na rzecz samego pisania (co, jak zobaczymy, sprowadzi się do przyznania roli j.)ti n 'owi), \aloiy, uwikłany w psychologię Ja, świadomie osłabił teorię Mallai inego, \sL\vTSU' upodobaniom do nauk retoryki, nie ustawał
naturo jcgomili!' T'TinlU Am°ra» IMlkrośląjąc Językową i jakby .przypadkową j'’/)Uwi n u,, !T *'m Ws/->'s,kicli Hwych prozatorskich dzlolaęh w obronie zdawało mu sio! llMalulS| w ",,R(,zu której wszelkie odwolunlo do wnętrza P>sal/,‘ charakteru tego ' \>,u |,r/,v‘ii,l,‘ln- Prouil z kolei, mimo pozornie psychologie*110^1 skompllkowiudareLi T* .°i ^ l,u/‘yWH(^ J(,K(ł 11 n a 11 z a m i, bez wahania poM1 ^ nie: czyniąc narrator. ^ ^ |,lsarz‘!m lJ(,go postaciami i wykona) to nad wyraz snbh
**» *#>, kto bę,i ulH"' k,°cok°Mek widział lub czul, ani toż logo, kto pM 0,1 ,nu»•“ I kim jest? ‘‘I",“' ^‘owi°śc|owy młodzieniec lak naprawdęJodn«k.'< *dy Plsanks będzie moiUw*l\ o' ,n7‘n'(ł ,no*°* powieść kończy się więc w 1 h"1
Mkatiu-nn, odwróceniu, lniani V.?!?1 Mwor/>',t'po|»eję noWOOZOSHOgO pisania d/IC
i'\l
Śmierć tutora
niontoro Chariun. I«' kumo. mmllzn, by ulu wyjść po2a prehUiorię „owocności choó nic mógł boa wątpienia przypisać językowi nąjwy™ogo miejscu w hierarchii !' *yk bowiem jest systemom, u ruchowi temu, poiostąjącemu w tradycji WIMM ohodłil" o romuntyciine zt.urzemc kodu, co skądinąd jest złudzeniem, j„k„ że kodu „i, sposób zniszczyć i moimi nim tylko „grać'), to jednak lałecąjąo nieustanne nU-sp,lnta-nio semantycznych oczekiwań (na tym polegał słynny „wstrząs1 surrealUtyczny), po-wlorząjąo ręoe pisanie tak szybkie, by głowa nic mogła za nim nadążyć (pbanic automatyczne), godząc się na pisanie zespołowe, przyczynił Się do desakruHzacji obrazu
Odsunięcie Autora (Brecht powiedziałby tu o .zdystansowania", w efekcie którego Autor przeistacza się w niewielką postać mąjaezącą w tle sceny) nie jest tylko faktem historycznym lob aktem pisania: przemienia ono całkowicie tekst nowoczesny (albo co wychodzi na jedno tekst czytany jest teraz tak, że autor, na wszytko l» j* ,v h'-1" mach, zaczyna się unieobecniaó). Przede wszystkim czas nie jest ten sam. Autor, g» się weń wierzy, postrzegany jest zawsze jako przeszłość własnego dzu la ksią m au tor mnieszczigą się na tej samej linii,Jako pewne p f1 *■ 1 iN‘",u‘,ł0 ’ U,°|r.^ ż y w i ć książkę, to znaczy istnieje on przed nią, < W1 ,IU 1 |M. ‘ lvs niej w takim samym stosunku uprzednioścłjAk ojciec w.»!ki .I/im » • ^
nie rzecz się ma w przypadku współczesnego skryptora, k,0O ok /i \ (f/
tekstem; nie Jest on obdarzony istnieniem, które w>Pr/*‘‘ ^ w)^’
podmiotom, którego predykat»‘in byłaby książka, ll,Jł pisanie
wiodzl i każdy tokst jest pisany w wiecznym i u 1 1 '*1 ,l / |r/',d!llaw^nui .odnudowy nie może już oznaczać 0|a*rarjl zaplatania, nolowwn a, i sWon.m angiol-
waniu ' (.jak mawiali klasycy), gdyż Jest Operacją, ^ ^ rładką formą wypowie sklcb niozoflńw analitycznych, nazywają perfonitaO^,,l‘* | ^ lfV*uiąje-M
‘l*i (istniejącą wyłącznie w pierwszej osobie czasu t«n ^jKazuję lob
“kt, dzięki któremu dochodzi ona do skutku. <“S ^r/tąw,wsi) Autora, m*'me/o * I* ‘ e w a ,i\ dawnych poetów. Skryptor współczesny. P*^ ^ ^ ^ nie nadąża inż, wzorem swych patetycznych poprzedników, uirz • M Kl,„kH zność. po*