Lance W. Brunner (Lexington
Kilka uwag wstępnych o nowej erze
Wiosną roku 1980 byłem słuchaczem wykładu poświęconego problemom związanym z przygotowywaniem i wykonywaniem średniowiecznego dramatu liturgicznego, wykład wygłosił bardzo kompetentny szef pewnego uniwersyteckiego kolegium. Chociaż, co przyznawał, nie był chorałowym specjalistą, udało mu się poprowadzić z sukcesem kilka wykonań dramatów liturgicznych z zespołami amatorskimi i chciał podzielić się z innymi swymi rozwiązaniami problemów, które napotkał. Prezentacja zakończyła się świetnym wykonaniem fragmentów z różnych dramatów. Jednak mój spokój zakłóciła drobna uwaga prelegenta, ponieważ ujawniła coś, co wydaje się rozpowszechnionym błędem. Dyrygent powiedział, że musiał odrzucić pewne wskazówki rytmiczne zawarte w wykorzystywanym wydaniu (prawdopodobnie rozróżnienie między półnutami i ćwierć-nutami) ponieważ „nie był w stanie osiągnąć łagodnie płynącego dźwięku, który wszyscy przywykliśmy wiązać ze śpiewami chorałowymi". Bez wątpienia dźwięk, o jakim myślał, był tym, który znamy ze współczesnych nagrań chorału, z których większość albo została dokonana przez scholę opactwa św. Piotra w Solesmes albo pozostaje pod jej silnymi wpływami. Powszechnym błędem jest przekonanie, że metoda Solesmes jest jedynym „autentycznym" sposobem śpiewania chorału.
Oczywiście żaden inny obszar praktyki wykonawczej nie wywołał większych kontrowersji niż chorał, zwłaszcza zagadnienia związane z jego stroną rytmiczną. Jednak w przeszłości wymiana ognia ograniczała się do bezpiecznego poligonu literatury naukowej. Do niedawna nagrania chorału nie przestawały płynąć nie dającym się zatamować strumieniem łagodnego, pełnego godności dźwięku Solesmes, „który wszyscy przywykliśmy wiązać ze śpiewami chorałowymi", aż naukowa debata niemal zamarła. Ewald Jammers, odwieczny przywódca ruchu alternatywnego wobec podejścia Solesmes, rozpaczał nad triumfem dominującej praktyki w zakresie rytmu w artykule „Gregorianischer Rhytmus: Was ist das?". Ironiczny tytuł wyraża frustrację związaną z tym, że zespoły wokalne nie zaakceptowały dobrze uzasadnionych alternatyw, za którymi on i inni badacze się opowiadali.1
Dzisiaj mamy wyraźne oznaki, że utrwalone przez lata podejście do wykonywania chorału - przynajmniej to, które jest dostępne na płytach - ustępuje wreszcie miejsca próbom penetrowania nowych możliwości, które uwzględniają wyniki najnowszych badań naukowych. Takie było pełne za-chęty stwierdzenie uznanego autorytetu w dziedzinie chorału, Mary Berry, zawarte w jej robiącej spore wrażenie „recenzji" pierwszych siedemdziesięciu pięciu lat historii nagrań chorału.2 Nagrania są jednym z najlepszych barometrów praktyki wykonawczej chorału, a dr Berry jest bez wątpienia jednym z największych światowych autorytetów w tej dziedzinie. Jej zdaniem wchodzimy właśnie w nową erę praktyki wykonawczej śpiewów chorałowych, a era „starego Solesmes" dobiega końca.1 Bodźcem do zmiany mogły być reformy liturgiczne Soboru Watykańskiego II, które początkowo zagroziły ciągłości wykonywania chorału. Chwilowe załamanie było, zdaniem dr Berry, „czymś w rodzaju ukrytego błogosławieństwa. Ludzie mieli czas, by zapomnieć szczegóły stylu, który w przeciwnym wypadku utrwaliłby się na nie wiadomo jak długo".4 Pojawiła się zatem okazja, by wprowadzić wyniki niektórych najistotniejszych badań naukowych z ostatnich mniej więcej dwudziestu pięciu lat, z których tylko drobne szczegóły zostały przyswojone „niemal niezauważalnie" przez starą tradycję solesmeńską. Nadejście nowej ery oznajmiają coraz liczniejsi zaangażowani wykonawcy, tak profesjonaliści jak amatorzy, których nowe, dobre pomysły przygotowują grunt pod nowy kongres gregoriański, taki, jak wspaniały kongres z roku 1904, który wiązał się z dyrektywą Piusa X, by odtworzyć melodie chorałowe zgodnie z najwcześniejszymi rękopisami i tradycjami.-
Dr Berry kreśli, całkiem słusznie, ożywczy obraz naszej bieżącej sytuacji, ale wydaje mi się, że jej wizja przyszłych trendów w praktyce wykonawczej może być zarysowana zbyt wąsko, ponieważ kształtowana jest przez postępy (co prawda znaczące), ale pozostające wciąż jednak w orbicie Solesmes. Nowa era, którą obwieszcza, będzie oparta na badaniach Dom Eugene Cardine'a, dzięki pracy którego „całościowy obraz wykonawstwa takiego, jakim mogło być w czasie powstawania najwcześniejszych rękopisów muzycznych stopniowo jawi się w nowym świetle".* W kontekście entuzjastycznej akceptacji przez dr Berry tych badań zadaję pytanie, czy zostaną poważnie rozważone alternatywy dla tego, co można by nazwać „nową metodą solesmeńską". Dla przykładu, dr Berry dyskwalifikuje najnowsze nagranie zespołu Schola Antiqua (Tenth Century Liturgical Chant, No-nesuch H-71348; nagranie nie wznowione na płytach kompaktowych), ponieważ nie bierze ono pod uwagę ani badań Cardine/a, ani nie uwzględnia krytyki, jaką sformułował pod adresem postawy, którą przyjęli autorzy nagrania.
Moim zdaniem nagranie Schola Antiqua jest jednym z najważniejszych osiągnięć ostatnich lat w zakresie praktyki wykonawczej chorału i musi być traktowane poważnie. Jego
3
CANOR 28