-1 ja nie myślę - powiada - bo inaczej nie byłby ślepego postawił na czele chóru i nie czciłby go najwięcej.
- Dobrze - powiedziałem. - Ale nad tym się zastanów. T r u t n i o w a t e skłonności na tle braku kultury, czy nie przyznamy, że w nim siedzą? Jedne żebrackie, a drugie przestępcze; a on je gwałtem tłumi, bo w ogóle uwa- C
ża na siebie?
- i bardzo - powiada.
- A. wiesz - dodałem- gdzie powinieneś zajrzeć, żeby zobaczyć Ich sprawki?
- Gdzie? - mówi.
- Do opieki nad sierotami, albo jeżeli mu się gdzieś nadarza jakaś taka sposobność, gdzie można sobie pozwolić na nieuczciwość.
- To prawda.
- Więc czy przez to nie widać jasno, że taki człowiek na ogół w interesach, gdzie jest w grze jego opinia, bo on uchodzi za uczciwego, więc tam pewna przyzwoitość powstrzymuje gwałtem jego inne złe skłonności, które D w nim są, i on wcale w siebie nie wmawia, że inaczej nie byłoby lepiej, ani ich nie poskramia jego rozum, tylko strach i konieczność; on drży o resztę swojego majątku.
- Tak jest - powiada.
- i na Zeusa - dodałem - przyjacielu, u wielu z nich, kiedy wypadnie gospodarować cudzyrrii pieniędzmi, znajdziesz ukryte skłonności, które przypominają trutnia.
-1 bardzo - powiada - mocne.
- Więc taki człowiek nie byłby jednolity wewnętrznie ani prosty, tylko jakiś podwójny; miałby w sobie jedne żądze, które by panowały nad innymi; lepsze nad gorszymi. E
- Jest tak.
-1 dlatego myślę, że ktoś taki byłby może przyzwoitszy od wielu innych; ale prawdziwa dzielność duszy jednomyślnej i zharmonizowanej wewnętrznie gdzieś by uciekała od niego.
- Wydaje mi się.
- A także taki oszczędny człowiek, to będzie lichy współzawodnik, gdyby
szło o jakąś nagrodę albo o inne pole otwarte dla pięknych ambicji; nie ze- 555 chce wydawać pieniędzy na to, żeby o nim dobrze mówiono, i na takie wyścigi; będzie się bał, żeby się w nim nie zbudziły skłonności, które kosztują, i żeby ich nie wezwał cio przymierza i do namiętnych sporów o pierwszeństwo, więc jakoś mało wydaje na wojny - u oligarchów już tak jest - najczęściej ponosi klęskę, ale robi pieniądze. 264 Platon, Państwo 555 A -1 bardzo - powiada.
- Więc czy jeszcze nie wierzymy - cl o d a ł em - że człowiek oszczędny i chciwy odpowiada państwu, w którym panuje oligarchia?
-- O nie, żadną miarą - powiada.
X - Więc zdaje się, że potem trzeba rozpatrzyć demokrację, w jaki to spoB sób ona się tworzy, a jak się już zrobi, to jak się przedstawia, aby znowu poznać charakter człowieka w tym rodzaju i postawić go obok tamtych na sąd.
- A to byśmy - powiada - szli dalej po naszemu.
- Nieprawdaż - powiedziałem - z oligarchii robi się demokracja w jakiś
taki sposób, że to niepodobna osiągnąć dobra wziętego za cel: że trzeba się stać możliwie najbogatszym 10