- O wiele mniej - powiada.
- A teraz - dodałem - przez wszystkie takie stosunki rządzący w państwie doprowadzają rządzonych do takiego stanu. A jeżeli chodzi o nich samych 1 o ich najbliższych, to czyż nie robią z młodych ludzi niewieściuchów i pieszczochów niezdolnych do wszelkiego trudu fizycznego i duchowego, zbyt miękkich na to, żeby mieć moc nad przyjemnościami i nad przykrościami, C i próżniaków.
- A sami nic, tylko o pieniądzach myślą i o nic więcej nie dbają, przecież oni o włos nie troszczą się o dzielność więcej niż ubodzy.
- No, nie.
- No, cóż?
- Kiedy tak wyglądają jedni i drudzy, to jeśli się spotykają rządzący i rządzeni albo w podróży, albo gdzieś indziej, gdzie bywa więcej ludzi, na jakichś widowiskach, czy w pochodach, albo na wyprawach wojennych, czy to im wypadnie gdzieś razem płynąć okrętem, albo stać w szeregu w oddziale, albo i w samych niebezpieczeństwach, kiedy widzi jeden drugiego, wtedy D w żadnym sposobie nie gardzi bogaty ubogim i nieraz bywa, że chudy i opalony człowiek ubogi stoi na polu bitwy w szeregu obok bogacza, który się
w cieniu miękko chował, a ma na sobie dużo nie swojego sadła, i tamt en widzi, jak t e mu oddechu brak, i nie wie, którędy się ruszyć, wtedy - jak myślisz - czy on nie dojdzie do przekonania, że tacy się bogacą dzięki temu, że się ubodzy boją i nie mają odwagi; więc jak się zejdą sami z sobą, wtedy jeden drugiemu podaje hasło: nasi panowie to w ogóle nic. E
- Ja dobrze wiem przecież - powiada - że oni tak robią.
- Nieprawdaż ? Tak, jak ciału chore mu wystarcza i mały wpływ z zewnątrz, żeby zapadło w chorobę, a nieraz i bez wpływów zewnętrznych zaczynają się w nim rozterki wewnętrzne, tak i państwo, podobnie dysponowane jak to ciało, zaczyna chorować z drobnego powodu, dlatego że ci sobie
sprowadzili do pomocy sprzymierzeńców z innego państwa oligarchicznego, albo tamci z demokratycznego, zaczyna się w państwie wojna domowa, a nieraz wybuchają rozterki nawet i bez powodu z zewnątrz? 266 Platon, Państwo 556 E -1 wielkie nawet.
557 - Otóż demokracja nastaje, uważam, kiedy ubodzy zwyciężą i jednych bogaczów pozabijają, drugich wygnają z kraju, a pozostałych dopuszczą na równych prawach do udziału w ustroju i w rządach. A tam po większej części o stanowiskach rządowych decyduje losowanie.
- Więc w Len sposób - powiada - robi się demokracja; czy to się ją wprowadza z pomocą siły zbrojnej, czy też się ci drudzy nastraszą i pouciekają.
XI - Więc jak oni tam żyją? - dodałem. -1 jaki jest znowu ten ustrój? Bo jaB sna rzecz, że człowiek tego typu będzie też miał pewne rysy demokracji.
- Jasna rzecz - powiada.
- Nieprawdaż, więc naprzód, to są ludzie wolni; p e ł no jest wolności w państwie i wolności słowa. Wolno w nim każdemu robić, co się komu podoba?
- Tak mówią niby - powiada.
- A gdzie wolno, tam, rzecz jasna, każdy sobie własne życie może tak urządzić, jak to każdemu odpowiada
11
- Jasna rzecz.
C - Więc myślę, że prze de wszystkim w takim ustroju będzi e najwięcej ludzi różnorodnych.