„Apokalipsa” i „zbawienie” pozostają w Nie-Boskiej Komedii w przeciwstawieniu, którego finalny sens nie daje się przewidzieć. Wyobraźnia Krasińskiego zatrzymuje się tu nad przepaścią nieciągłości: między Bogiem pomsty a Bogiem miłości, między Bogiem panteizmu a Bogiem indywidualizmu poeta poszukuje jakiegoś iunctim i zamiera z rozpaczy nie mogąc go znaleźć albo też znajdując niezadowalające namiastki. Zawieszenie nad tą przepaścią to istota Nie-Boskiej Komedii. Trwa ona bez przerwy w Krasińskim i w nas. Kondycja człowieka współczesnego, a zaczyna się ona od Wielkiej Rewolucji Francuskiej, polega właśnie na budowaniu obrazów pojednania wśród ostateczności katastrofy62. Krasiński ujawnił do końca ten straszny moment zawieszenia, pozostawiający człowieka w przerażającej niepewności co do istoty Boga i znaczenia własnego losu. Dlatego Nie-Boska Komedia ma w sobie coś z pierwotnego wstrząsu apokaliptycznego, którego niczym nie można złagodzić. Bezwzględność obracającej wszystko w proch katastrofy, niszczycielskie, złowrogie piękno śmierci ściera się z religijną wiarą w ocalenie przez Boga miłości.
Nie można przecież przeoczyć, że w Nie-Boskiej Komedii „katastrofa” triumfuje nad „religią”, jeśli przez religię będziemy rozumieć dążenia, myśli i symbole ocalenia oraz zbawienia.
62 Friedlander utrzymuje, że nowoczesne społeczeństwo oscyluje bezustannie między „tęsknotą za harmonią a apokaliptycznymi fantazmatami, między [posługując się symbolami wagnerowskimi — przyp. M.J.] cudem Wielkopiątkowym a zmierzchem bogów” [Kitsch und Tod, s. 118).
„Nie czynię dobra, którego chcę, jeno zło, którego nie chcę"
Biografia Jerzego Andrzejewskiego dostarcza przykładu za-wikłanych perypetii dwudziestowiecznego pisarza, który przede wszystkim pragnął być autorytetem moralnym. Wśród przykładowych portretów europejskich środkowo-wschodnich intelektualistów w pisanym w roku 1952 Zniewolonym umyśle Czesław Miłosz poświęcił mu esej, Alfa, czyli moralista. W postawie Andrzejewskiego próbował uchwycić pewną cechę, która wydawała mu się niezmienna: skłonność do nieziemskiej czystości moralnej oraz do tragizmu, lecz abstrakcyjnego, wyniosłego, teatralnego, u pisarza, który stałe — w bardzo zmiennych kolejach losu swego i zbiorowości — chciał pozostawać przywódcą Społeczeństwa, a nie zawsze dopisywała mu zdolność jasnego wyboru. Trudno odpowiedzieć, czy Miłosz przewidział, co dalej mogło stać się z Andrzejewskim: jego przedwojenny akces do katolicyzmu, jak i powojenny do komunizmu uznał za twarzowe maski dla kogoś, kto zawsze tęsknił do kardynalskiej purpury i do widocznego poszanowania społecznego dla szaty kapłańskiej.
Ale Andrzejewski chyba najbardziej pragnął jednoznacznej, jasnej, zamkniętej wykładni świata, co zwłaszcza zdarzyło się wielu pisarzom, którzy akceptowali w Polsce stalinizm — po
115