możemy przerwać tę niepotrzebną grę i położyć podwaliny pod prawdziwy związek dwóch istot ludzkich.
Podsumujmy teraz, na co powinnyśmy zwracać uwagę w sytuacji, gdy pojawi się w nas pragnienie walki. Pamiętajmy, że gdy diabeł machnie ogonem, komunikacja między nami a mężczyznami zaczyna przypominać dialog głuchych. Zamiast walczyć, zajmijmy się własnym życiem wewnętrznym. Po pierwsze, zadajmy sobie pytanie, czy „poddanie się” istotnie oznacza zgodę na rolę niewolnicy. Zadbajmy o emancypację wewnętrznego obrazu słabej dziewczynki. Po drugie, jeśli człowiek, którego kochamy, jeszcze od nas nie uciekł, lecz trwa na posterunku, a my czujemy, że zaczynamy wygrywać rozpoczętą już walkę, nie porzucajmy partnera akurat w tej chwili, gdy ujawnia swą słabość i bezradność. Cechy te zapewne nie odpowiadają jednostronnemu, patriarchalnemu ideałowi męskości, jednak ujawnienie ich z pewnością może być pomocne na drodze do osiągnięcia stanu całkowitości psychicznej. Nie poszukujmy rozwiązania problemu męskości w świecie zewnętrznym, lecz raczej doprowadźmy do wyemancypowania się naszego animusa. Spójrzmy we własne wnętrze, spróbujmy dostrzec w nim owego macho, który snuje swe intrygi, wbijmy mu do głowy, że czasy się zmieniły, że potrzebujemy innych mężczyzn! Po ziemi chodzi wielu facetów poszukujących nowych modeli męskości - sama mogłam się o tym przekonać - ale dopóki my, kobiety, nic doprowadzimy do wyemancypowania się naszego wewnętrznego obrazu męskości, dopóty nigdy nie będzie nam dane ich spotkać.
W spektrum możliwości działania silnej kobiety pozostał do omówienia jeszcze jeden wariant. Czytając opisy dotyczące postawy ofiary, ucieczki i walki mogłyśmy uprawiać coś w rodzaju prywatnej diagnostyki poszczególnych przypadków. Być może niejedna z was rozpoznała w którejś z opisywanych postaw tę, którą sama reprezentuje, być może przyszło jej stwierdzić, że najbardziej przemawia do niej forma złożona z wszystkich trzech, a zatem forma mieszana. Jeśli chodzi o tę ostatnią, najtrudniej ją zidentyfikować. Silna kobieta, która musi sobie poradzić z chaosem uczuć wahających się pomiędzy pragnieniem ofiary, paniką i walką z tyranem, sama dla siebie stanowi zagadkę. Dla mężczyzny, który podobnie jak ona wpadł w wir emocji i rozpaczliwie walczy o oddech, każda próba racjonalnego opanowania tej sytuacji z góry skazana jest na porażkę.
Co ciekawe, związki, w których silna kobieta wybiera wariant mieszany (czy też pada jego ofiarą, gdyż wyboru dokonuje za nią jej psyche nieświadoma) potrafią być całkiem trwałe. Model takiej miłości przedstawia związek Scarlett 0’Hary i Rhetta Butlera, bohaterów Przeminęło z wiatrem. Być może niejedna z was przeżyła już kiedyś miłość w tej formie, być może niejedna z was właśnie w tej chwili zmaga się z podobnym wyzwaniem. Dla postronnych obserwatorów, przyglądających się tego rodzaju związkowi z dystansu, wygląda to na jedno wielkie szaleństwo. A więc: głośne kłótnie, talerze fruwające po kuchni, czasami rękoczyny. Bohaterowie tej tragifarsy co i rusz pakują walizki, by za chwilę znowu je rozpakować; to jedno, to drugie wyprowadza się do hotelu, wpada w alkoholizm, nęka przyjaciół, domagając się od nich noclegu lub kieliszka. Zdarza się, że w końcu poszukuje dachu nad głową u rodziców. Kosztowne bukiety róż wysyłane są z jednego końca miasta na drugi. Pobudzone emocjonalnie indywidua o najdziwniejszych porach dobijają się do zamkniętych drzwi. Nie zwracając uwagi na protesty sąsiadów, wspinają się po balkonach, składają wszelkiego rodzaju przysięgi, które natychmiast zostają złamane. A przy
145