Mała chmurka płynęła po niebie. Spotkała większą, starszą chmurę, która akurat skrapiała deszczem łąkę.
- Co robisz? - zapytała mała chmurka.
- Wywabiam grzyby spod ziemi. One lubią wilgoć. A ja lubię patrzeć, jak rosną.
Rzeczywiście, z mokrej trawy raz po raz wychylały się białe kapelusze pieczarek. Cała łąka była nimi usiana.
- Jeszcze nigdy czegoś podobnego nie widziałam! - zawołała chmurka. - Mogę się przyłączyć do zabawy?
- Oczywiście. Ale lepiej popłyńmy nad las. Tam są znacznie ciekawsze grzyby.
Starsza chmura miała rację - spomiędzy skropionej deszczem ściółki wynurzały się nie tylko białe kapelusze.
Więcej było czerwonych, brązowych, żółtych...
- To muchomory, borowiki i kurki - wyjaśniała chmura.
Mała chmurka była zachwycona. Postanowiła sprawdzić, czy inne miejsca będą równie dobre do zabawy w wywoływanie grzybów, więc pożegnała się i popłynęła w swoją stronę.
Dotarła nad miasto.
„Tutaj cała ziemia pokryta jest asfaltem i betonem - pomyślała - więc chyba w mieście grzyby nie rosną”.
Jednak na wszelki wypadek zrosiła deszczem ulice i place.
I co się stało? Klik! Klak! - chodniki natychmiast zaczęły się pokrywać ogromnymi grzybami. Jakież one były kolorowe! Takich barw chmurka nie widziała ani w lesie, ani na łące. W dodatku miejskie grzyby poruszały się, jakby tańczyły deszczowy taniec.
„Piękny widok! - zachwycała się chmurka. - Muszę opowiedzieć o tym starszej chmurze. Ciekawa jestem, czy wie, jak nazywają się te grzyby, które wyrastają w czasie deszczu w mieście”.