krwi, chce ssać krew z jego serca. I każe jej wyrzec zimno tę rzecz bezbożną i plugawą: »Po jego śmierci pójdę do innych; młodzieńcy skonają od mej furii«”1. Wprawdzie u Goethego rzeczy mają się nieco inaczej: dziewczyna mówi o „musie” wampirycznym, gdyż tak objawia się zemsta pogwałconej, obrażonej natury i reprezentującej ją religii politeistycznej. To wyraz jej buntu wobec zinstytucjonalizowanej religii matki, która zdradziła „dawne bóstwa” i oddała się w służbę Jedynego Zbawcy na krzyżu. Jako wampir protestuje przeciw ślubom czystości, które w jej imieniu złożyła matka2. Teraz zostaje ona wezwana „po pogańsku” do wzniesienia stosu, na którym spłoną oblubieńcy, ulatując „w starych bogów nieba”.
Już w tym pierwszym nowożytnym literackim objawieniu wampiryzmu widać połączenie miłości zza grobu, czy poza grób, z ciemnymi mocami natury lub seksualności. Pani de Stael w swym słynnym dziele O Niemczech (1800), w którym złożyła tyle dowodów subtelnego zrozumienia romantycznego ducha nowożytności, pisała w związku z Narzeczoną z Koryntu o „mieszaninie miłości i grozy” i o „żałobnej rozkoszy”, emanujących ze sceny, w której „miłość zawiera sojusz z grobem, a piękno nawet wydaje się tylko przerażającą złudą”3.
Michelet uważa to wszystko za „skalanie” czystej historii miłosnej „wstrętną myślą słowiańską”. Czy ma rację, tak jednoznacznie przypisując Słowiań-szczyźnie genealogię wampira?
Prans Masereel Historia bez słów, plansza
J. Michelet, Czarownica. Przełożyła M. Kaliska, Warszawa 1961, s. 30.
Por. O. Volta, Le uampire, Paris 1962, s. 48.
Cyt. za: M. Praż, Zmysły, Śmierć i diabeł w literaturze romantycznej. Przełożył K. Żaboklicki, Warszawa 1974, s. 93.