Ewangelia według św. Łukasza 9
Pewnego dnia Jezus wyruszył z Piotrem, Jakubem i Janem na wspinaczkę. Weszli na szczyt góry Tabor. Jezus chciał być sam na sam ze swym Ojcem. Zapadał zmierzch. Jezus modlił się, a Jego trzej towarzysze usnęli, ponieważ zmęczyli się wspinaczką.
W pewnej chwili wszyscy trzej obudzili się. Z początku nie wiedzieli, dlaczego. Po chwili ujrzeli w ciemnościach ciepłe, jasne światło.
Patrzyli zdumieni na Jezusa. Jego twarz promieniała jasnością, a szaty połyskiwały cudownie w niepojęty sposób. Rozmawiał z dwoma mężczyznami. Uczniowie rozpoznali w nich wielkiego prawodawcę Mojżesza
1 potężnego proroka Eliasza. Mówili
0 zamiarze Bożym w stosunku do Jezusa - o tym, jak w Jerozolimie odda swoje życie.
Jakub i Jan oniemieli, Piotr zaś zawołał:
- Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy! Jeśli chcesz, postawimy tu trzy namioty -jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza
1 jeden dla Eliasza! Nie wiedział bowiem, co mówi.
W tym momencie w górze zajaśniał obłok i osłonił ich. Był to promienny obłok obecności Bożej.
- To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie - rzekł Bóg.
Uczniowie, zatrwożeni, ale zachwyceni, pozakrywali twarze.
A
*
Po chwili poczuli na ramionach lekkie dotknięcie. Podnieśli lękliwie głowy, lecz to był tylko ich kochany Nauczyciel. Wyglądał tak jak zawsze.
I nie było z Nim nikogo.
Kiedy w pierwszych porannych promieniach słońca szli z powrotem na dół, Jezus rzekł:
- Nie opowiadajcie nikomu o tym, co widzieliście, aż do czasu, kiedy zostanę stracony i zmartwychwstanę!
Uczniowie wykonali to polecenie, lecz w ich pamięci na zawsze wyrył się moment, w którym dane im było oglądać chwalę Mistrza.
336