PTDC0096

PTDC0096




PROWADZIMY - odnowę biologiczną

również u ludzi starszych.


nie nastolatka z lat 40. Słysząc w radiu ostre rytmy rockandrollowe, był przekonany, że to swing.

Ale testy wykazały, że Henry potrafi nabyć pewne umiejętności. Jedną z nich było rysowanie linii pomiędzy krawędziami nałożonej na siebie mniejszej i większej gwiazdy. Robi się to patrząc w odbicie w lustrze, co mocno komplikuje zadanie. Jednak po kilku próbach każdy uczy się je wykonywać bez problemów. Również Henry przyswoił sobie tę umiejętność, choć rozwiązując po raz kolejny test, kompletnie nie pamiętał, że wykonywał go już wcześniej. Badania te dobitnie świadczyły, że istnieje coś takiego jak nieświadome nabywanie umiejętności, które następuje w inny sposób niż świadome zapamiętywanie zdarzeń, cech ludzi czy innych informacji.

Z kolei sny Henry’ego wydawały się świadczyć, że śpiąc utrwalamy to, co trafiło do naszej pamięci długotrwałej. Henry'ego budzono w środku nocy i pytano, co mu się śniło przed chwilą. Zawsze były to wyłącznie obrazy zdarzeń z czasów przed operacją.

Suzanne Corkin broniła dostępu do Henry'ego osobom spoza świata naukowego. Jedynym dziennikarzem, któremu udało się spotkać ze słynnym pacjentem H.M., był Philip Hilts, publicysta naukowy „Washington Post” i „New York Timesa”. - Pierwszy raz usłyszałem o nim od znajomej: że jest taki człowiek, któremu na skutek operacji zniknęła pamięć i każdego ranka budząc się nie wie, który to dzień i rok. Od wielu lat ma tę samą pielęgniarkę, a ona codziennie musi mu mówić, kim jest, ponieważ zupełnie jej nie pamięta - wspomina Hilts.

Wkrótce udało mu się dostać na krótki wykład Suzanne Corkin o H.M., wygłoszony w Narodowych Instytutach Zdrowia pod Waszyngtonem. - Po wykładzie podszedłem do niej i zapytałem o Henry-'ego. Ucięła rozmowę natychmiast. To tylko jeszcze bardziej rozbudziło moją ciekawość. Nie miałem zamiaru odpuszczać. Naukowcy często boją się dziennikarzy, bo są przekonani, że mają do czynienia z ignorantami fałszywie przedstawiającymi fakty. Postanowiłem więc pokazać dr Corkin, że jestem poważnym facetem. Przeczytałem wszystkie jej artykuły naukowe oraz to, co było dostępne na temat H.M. Kiedy na początku lat 90. dostałem stypendium w Bostonie, chodziłem na zajęcia Corkin na MIT. Zdobycie jej zaufania zajęło mi kilka lat, ale w końcu dopiąłem swego. Pewnego dnia powiedziała mi, że I Ienry będzie na MIT i mogę się z nim spotkać- opowiada Hilts.

Z tego pierwszego spotkania zapamiętał H.M. jako potężnie zbudowanego mężczyznę o sympatycznej twarzy,

aczkolwiek speszonego i cały czas czujnie obserwującego otoczenie. Henry starał się non stop wyłapywać jakiekolwiek wskazówki pozwalające zorientować się, choćby pobieżnie, w sytuacji. Jego intelekt był nienaruszony, więc kombinował, jak tylko mógł - czy ci ludzie przyszli specjalnie do m nie, czy ich już znam, gdzie mogę się znajdować, co sugerują ich pytania?

Być może ten ciągły brak orientacji w czasie sprawiał, że Henry namiętnie rozwiązywał krzyżówki. Znając zasady, łatwo mógł się zorientować, gdzie przerwał wpisywanie wyrazów. - On dramatycznie pragnął jakiegoś zakotwiczenia w czasie. Dlatego pewnego razu zabrałem go do rodzinnego domu i szkoły. Był szczęśliwy, bo znalazł się w jedynym miejscu na Ziemi, w którym rozpoznawał przedmioty i miejsca - opowiada Hilts.

Problem z Henrym był też taki, że niemożliwe stawało się nawiązanie z nim bliższej więzi. Bo jak zaprzyjaźnić się z człowiekiem, który przy każdym kolejnym spotkaniu de facto widzi cię po raz pierwszy w życiu? Jego matka w przypływie szczerości mówiła, że opieka nad synem była strasznie ciężka, o wiele trudniejsza niż zajmowanie się małym dzieckiem, gdyż nawet ono ma jakieś poczucie czasu. Hiltsowi udało się odnaleźć jedyny zapisek o kimś, kogo można by chyba nazwać przyjacielem Henry’ego. Nazywał się Bucker, był kiedyś kucharzem wojskowym, a później dozorcą w Hartford Regional Center, gdzie przez jakiś czas po operacji pracował Henry (zajmował się testowaniem balonów). Ten bezpośredni i sympatyczny człowiek pomagał mu w pracy i mówił, że czuje się z nim związany.

Po śmierci rodziców Henry został sam jak palec. Żył w domu opieki.

Każdego ranka dziwił się na widok pielęgniarki. Troszczyła się o niego także dr Suzanne Corkin. Do jakiego stopnia Henry zdawał sobie sprawę ze swojego stanu i jak potrafił z tym żyć? Czasami wypowiadał zdania, które świadczyłyby o kiepskim nastroju: czuję, że radzę sobie gorzej niż zwykli ludzie; jestem niezadowolony z siebie i bezużyteczny; nie widzę żadnej nadziei. Nie można jednak powiedzieć, by kiedykolwiek wpadł w depresję. Bardzo rzadko zdarzało mu się okazywać agresję wobec otoczenia czy samego siebie. Zapewne złe nastroje błyskawicznie ulatywały z jego pamięci podobnie jak wszelkie inne informacje. A może ratowała go wrodzona pogod-ność i powtarzane jak mantra zdanie, że cieszy się, iż badania, w których uczestniczy, pomogą ludziom w podobnej sytuacji.

Nie sposób też uciec od pytania o odpowiedzialność lekarzy, a w szczególności Williama Scoville'a, za tragiczny los Henry’ego. Czy zabieg, który przeprowadzono, był rzeczywiście konieczny? Czy chirurg kompletnie nie zdawał sobie sprawy z potencjalnych konsekwencji? Philip Hilts, który napisał o H.M. książkę „Ghost’s Memory" (prawa do sfilmowania wykupiło Hollywood), nie zdążył porozmawiać ze Scoville’em i wysłuchać jego argumentów, gdyż chirurg zginął w wypadku w 1982 r„ pędząc jednym ze swoich sportowych aut. - To był lekarz o mentalności kowboja. Jego kolega, drugi neurochirurg w szpitalu w Hartford, ostrzegał go przed zabiegiem, mówiąc, że jest ryzykowny i prawdopodobnie nic nie da. Nie powinno w ogóle do niego dojść - uważa Hilts.

Inni bronią Scoville’a, wskazując, że wiatach 50. inaczej podchodzono do operacji mózgu. Wskazują też na fakt, że gdy chirurg zobaczył, co się stało z pamięcią Henry’ego, włożył wiele wysiłku, by zaprzestano tego rodzaju praktyk.

Henry zmarł 2 grudnia 2008 r. Naukowcy jeszcze przez całą noc po śmierci pacjenta skanowali, za pomocą aparatu MRI, jego mózg. Dr Corkin zdecydowała też, że zostanie on wyjęty z czaszki i zachowany w całości do dalszych badań. Medyczni celcbryci nie mają szans na spokój nawet po śmierci.

Marcin Rotkiewicz

-REKLAMA

Prywatna Klinika lecząca CHOROBY KREGOStUPA GŁOWY I NARZĄDÓW RUCHU

Krojanty - Dwór k. Chojnic tel. (052) 398-56-56 fax (052) 398-56-06 www.krojanty.com.pl klinika@krojanty.com.pl

LECZYMY - migrenowe bóle głowy, kręgosłupa („wypadnięcia dysków”), zwyrodnienia stawów i kręgosłupa.

WYKONUJEMY - rehabilitację pourazową i po wylewach.

Mllltll nr 13 (2749), 27 marca 2010


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz191 Specyficzne grupy pacjentów 205 ludzi starszych oraz nasze umiejętności w postępowaniu z t
Drz otw8 a, P A ciąży i    U a    a witaminę D jak i również u ł
Zdj?cia 0028 (2) Sprzeczne są również: ■    Żaden polityk nie jest uczciwy oraz Pewie
kartki i?oryzmy1 Ze wszystkich dróg, prowadzących do osiągnięcia szczęścia w życiu, 
skanuj0026 (151) prowadzi to do mierzenia wydajności i czasochłonności a nie produktywności pracy. M
Slajd80 (42) Potrzeby żywieniowe ludzi starszych •    Zmniejszone zapotrzebowanie ene
Slajd81 (42) Potrzeby żywieniowe ludzi starszych Węglowodany 55-60% energii ogólnej Cukry proste <
LIST OD REDAKTORA Wioleta Szczygielska redaktor prowadząca odo@wip.plSzanowni Czytelnicy! Wciąż nie
Wierzymy w Opatrzność Pana, prosimy o siłę i opiekę oraz prowadzenie nas do tych ludzi, do których n
IMGI79 (4) tli. Dlatego musi ono poznać pozycje społeczne poszczególnych ludzi, ażeby nie narazić si

więcej podobnych podstron