ce dystansu, która jest bardziej pierwotna niż opozycja między pismem a mową i która przynależy także do dyskursu mówionego — w tej mierze, w jakiej jest on dyskursem; przeto w samym dyskursie poszukiwać należy korzeni wszelkich dialektyk pochodnych; wreszcie niezbędne zdaje się wprowadzenie między realizację języka jako dyskursu a dialektykę mowy i pisma fundamentalnego pojęcia realizacji dyskursu jako dzieła ustrukturowanego: sądzę, że obiektywizacja języka w dziełach dyskursu stanowi najbardziej doraźny warunek włączenia dyskursu w pismo; literaturę stanowią dzieła pisane, zatem najpierw dzieła po prostu. To nie wszystko jednak: triada dyskurs —dzieło—pismo jest to zaledwie trójnóg, na którym wspiera się problematyka decydująca, dotycząca projektu świata, który nazywam światem dzieła i w którym upatruję punkt ciężkości zagadnienia hermeneutycznego. Wszelkie uprzednie rozważania posłużą więc jedynie jako przygotowanie do tego, by przemieścić problem tekstu ku problemowi otwieranego przezeń świata. Tym samym zagadnienie rozumienia siebie, które wysuwało się na plan pierwszy w hermeneutyce romantycznej, zostanie odsunięte na koniec, jako czynnik ostatni, nie zaś wprowadzający, a tym mniej stanowiący punkt centralny.
REALIZACJA JĘZYKA JAKO DYSKURSU
Dyskurs, nawet ustny, odznacza się pewnym absolutnie pierwotnym rysem dystansu, stanowiącym warunek pojawienia się wszystkich innych jego własności, które później rozpatrzymy. Ten rys pierwotny dystansu można rozważyć pod hasłem dialektyki zdarzenia i znaczenia.
Z jednej strony, dyskurs jest dany jako zdarzenie: coś
się dzieje, gdy ktoś mówi. To pojęcie dyskursu jako zdarzenia narzuca się, gdy rozpatrujemy przejście od lingwistyki języka, czyli kodu, do lingwistyki dyskursu, czyli przekazu. Rozróżnienie to pochodzi, jak wiemy, od Fer-dynanda de Saussure’a i od Louisa Hjelmsleva . Pierwszy z nich rozróżnił langue, język jako system, i parole, mowę; ten drugi — schema, paradygmat, oraz usage, użycie. Teoria dyskursu wyciąga z tej dwoistości wszystkie konsekwencje epistemologiczne. Tak więc językoznawstwo strukturalne bierze w nawias mowę i użycie, natomiast teoria dyskursu likwiduje ten nawias i postuluje istnienie dwu gałęzi językoznawstwa, opierających się na odmiennych prawach. Najdalej w tym kierunku poszedł językoznawca francuski Emile Benveniste.1 2 3 Dla niego lingwistyka dyskursu i lingwistyka języka operują odmiennymi jednostkami. Jednostką podstawową języka jako systemu jest signe, znak (fonologiczny lub leksykalny), dla dyskursu natomiast jednostką taką jest phrase, zdanie (lub wyrażenie). Otóż dialektyka zdarzenia i znaczenia, od której wychodzi nasza teoria tekstu, funduje się na lingwistyce zdania.
Co rozumie się tutaj przez zdarzenie? Powiedzieć, że ^ dyskurs jest zdarzeniem, to powiedzieć przede wszystkim, C/ że dyskurs realizuje się w czasie, i to w teraźniejszości, podczas gdy system językowy jest wirtualny i pozaczaso-wy; w tym sensie możemy mówić za Benveniste’em o „momencie dyskursu”, aby uchwycić wyłonienie się samego dyskursu jako zdarzenia. Co więcej, skoro język gage) nie ma podmiotu, czyli na tym poziomie nie można ' zadać pytania „kto mówi?”, dyskurs odsyła do tego, kto go wypowiada, za pośrednictwem złożonego zespołu
F. de Saussure, Kurs językoznawstwa ogólnego...
Essais Linguistiąues. Copenhague 1959.
E. Berweniste, Problemes de linguistiąue generale. Paris 1966.