bezsensownie wysiedlono 336 tys. osób. Poziom promieniowania nie był groźny dla ludzi.
Ale przecież cały świat jest przekonany, że od promieniowania zginęły tam tysiące ludzi, a ogromne tereny zostały skażone na całe tysiąclecia. Do dziś wokół Czarnobyla istnieje zamknięta 30-kiiometrowa strefa.
To są powtarzane od lat mity nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. 30-kilo-metrową zonę rzeczywiście utworzono, tylko niewiadomo po co.
Pan chyba żartuje...
Mówię to z pełną odpowiedzialnością. To nie są moje wymysły. Proszę zajrzeć do raportu Komitetu NaukowegoONZds. Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR) z 2000 r. W dziedzinie skażeń promieniotwórczych i ich następstw dla zdrowia jest to najbardziej miarodajna instytucja na święcie, w której zasiada ponad setka najwybitniejszych specjalistów z 21 krajów.
Co zatem mówi UNSCEAR?
Że jedynie 134 pracowników elektrowni było narażonych na bardzo wysokie dawki promieniowania, po których rozwinęła się ostra choroba popromienna. W ciągu kilku miesięcy od katastrofy 31 osób zmarło i są to jedyne śmiertelne ofiary Czarnobyla.
A nowotwory?
Raport UNSCEAR jasno mówi, że nie ma żadnych naukowych dowodów, by wśród ludności Ukrainy, Rosji i Białorusi zwiększyła się liczba zachorowań na raka lub wystąpiły inne choroby mogące mieć związek z promieniowaniem. Stwierdzono natomiast ogromny wzrost chorób psychosomatycznych -zaburzeń układów oddechowego, trawiennego i nerwowego. Co to oznacza? Że ludzie panicznie bali się ł nadal boją zagrożenia, które nie istniało.
Jaka więc była prawdziwa skala skażeń? W pobliżu elektrowni jest niecały kilometr kwadratowy' tak skażony, że tu ż po wybuchu wyginęły lam drzewa. Reszta tzw. zamkniętej zony nadaje się do zamieszkania, włącznie z wysiedlonym i pustym do dziś miastem Prypcć, położonym 3 km od elektrowni czarnobylskicj. Poziom promieniowania jest tam taki jak w Warszawie. Na najsilniej skażonych terenach Białorusi, Rosji i Ukrainy roczne dawki promieniowania, spowodowane katastrofą czarnobylską, wynoszą ok. 1 mSv (milisiwerta). Dla porównania, są rejony na świecie (np. we Francji, Brazylii i Iranie), w których roczne naturalne dawki promieniowania z gleby i skał sięgają dziesiątków, a na nawet setek milisiwerłów. Ludzie żyją tam od wieków i cieszą się dobrym zdrowiem. Nikomu nie przychodzi też do głowy, by ich wysiedlać. Dodany, że w Polsce w ciągu pierwszego roku po katastrofie dawka odczarnobylska wynosiła 0,3 mSv.
A nowotwory tarczycy u dzieci? UNSCEAR stwierdził 6 lat temu, że na terenach Rosji, Ukrainy i Białorusi wykryto ok. 1800 raków tarczycy u dzieci. Na szczęście nowotwory te są w około 95 proc. całkowicie wyleczalne. Nawet jednak te dane budzą liczne wątpliwości uczonych. Wspomnę tylko o jednej: jest bardzo prawdopodobne. że wzrost liczby raków tarczycy na tzw. terenach skażonych to nic efekt promieniowania, ale skrupulatnych badań ludności, których przed 1986 r. w ogóle nic prowadzono. Wiele spośród raków tarczycy to tzw. nowotwory nieme, które do końca życia nie dają żadnych objawów. I.udzie najczęściej są więc zupełnie nieświadomi, że mają raka. Dowiadują się o tym dopiero wtedy, gdy wykonają specjalistyczne badania.
Czy raport UNSCEAR to jedyny dokument demaskujący czamobylskie mity?
Nic, w 2002 r. cztery oenzetowskie organizacje- WHO. UNDP, UNICEF i IJN-OCHA - sporządziły dokument, w którymi piszą niemal to samo co UNSCEAR.
Skąd w takim razie wziął się przerażający mit Czarnobyla?
Ludzie nie tylko boją się Czarnobyla, ale w ogóle mają paniczny lęk przed promieniowaniem. To zjawisko ma nawet swoją nazwę - radiofobia. Przecież od ataków atomowych w I Iiroszimic i Nagasaki straszono nas wojną atomową i jej przerażającymi skutkami związanymi z promieniowaniem. Ale ogromnie zawinili również uczeni, bo bezkrytycznie, jak stado baranów, przyjęli za podstawę działania w ochronie radiologicznej tzw. hipotezę LNT.
Co to takiego?
We wczesnych latach 50. amerykański uczony i noblista Hermann Muller przeprowadził eksperyment dotyczący wywoływania zmian genetycznych przez promieniowanie. Bardzo silnymi dawkami naświetlał muszki owocowe i sprawdzał poziom uszkodzeń ich DNA. W tych doświadczeniach wyszła mu prosta zależność liniowa - im silniejsza była dawka promieniowania, tym więcej powstawało mutacji w* materiale genetycznym owadów. Stąd wyciągnięto wniosek, że również małe dawki promieniowania są szkodliwe - jednak w ogóle nie potwierdzono tego eksperymentalnie. Tak narodziła się tzw. hipoteza LNT [linear non-threshold, czyli liniowo bezprogowa), mówiąca, iż nawet bliska zeru dawka promieniowania może być groźna dla zdrowia. LNT została przyjęta jako podstawa bardzo restrykcyjnych przepisów' w ochronie radiologicznej.
LNT okazała się nieprawdziwa?
Całkowicie. Jeszcze w latach 60. sam w nią wierzyłem, ale z czasem zaczęły pojawiać się wyniki badań dotyczące skutków zdrowotnych małych dawek promieniowania. Na początku lat 80. było już ponad 2 tys. prac naukowych na ten temat. Wskazywały, że małe dawki promieniowania są nie tylko niegroźne, ale mają wręcz pozytywny wpływ na nasze zdrowie.
Jak to możliwe?
W loku ewolucji organizmy ssaków' zostały wyposażone w bardzo sprawnie działające mechanizmy naprawy uszkodzeń w DNA spowodowanych przez różne czynniki, znacznie bardziej toksyczne niż promieniowanie jonizujące. Są nimi przede wszystkim agresywne rodniki powstające wskutek metabolizmu tlenu. Wciągu każdej sekundy naszej rozmowy' powodują one ok. 2,2 uszkodzeń DNA w każdej z pańskich i moich komórek. Te uszkodzenia są jednak natychmiast naprawiane. Natomiast średnia roczna dawka promieniowania naturalnego (pochodzi ono z kosmosu, gleby i licznych radioizotopów naturalnych obecnych w ciele człowieka) powoduje w ciągu roku zaledwie 5 uszkodzeń DNA w każdej komórce.
Ale pan mówi nawet o pozytywnym
wpływie małych dawek promieniowania.
Tak, bo pobudzają one mechanizmy obronne i naprawcze. Promieniowanie niejako zmusza organizm do bardziej skutecznej reakcji. To jest hipoteza tzw. hormezy radiacyjnej, która świetnie tłumaczy takie oto pozornie paradoksalne zjawisko - ratownicy z Czarnobyla, którzy otrzymali stosunkowo spore, ale niegroźne dla żyda dawki promieniowania, są zdrowsi niż reszta populacji. To samo zaobserwowano m.in. wśród pracowników stoczni remonmją-cych okręty podwodne z napędem jądrowym i wśród lekarzy'-radiologów. ►
91
Pili HI * nr 15 (2550), 15 kwietnia 2006