grupa amerykańskich duchownych spotkała się w Uppsali z młodymi Amerykanami, którzy z powodów religijnych odmówili służby wojskowej i schronili się w Szwecji. W swym sprawozdaniu duchowni napisali: „Czujemy się przekonani, że sq to nasze dzieci”. A więc swego kulturowego rodzicielstwa nie mogli uznać za coś oczywistego. Musieli się czuć przekonani, i przekonała ich o tym długa dyskusja. Było to wprost nie do wiary, że ich dzieci będą musiały opuścić Stany Zjednoczone, gdzie w przeszłości szukali sclironienia prześladowani uciekinierzy z Europy. Okazało się, że niemal trzeba było przeprowadzić coś w rodzaju porównawczego badania grupy krwi, by ponad wątpliwość ustalić duchowe powinowactwo.
W większości dyskusji na temat rozłamu między pokoleniami zwraca się uwagę na wyobcowanie młodzieży, a wyobcowanie starszego pokolenia bywa kompletnie przeoczane. Komentatorzy tej *sytuacji zapominają, że prawdziwe porozumienie wymaga dialogu, i nie dostrzegają, że w tym wypadku obu stronom biorącym udział w dialogu brakuje wystarczającego słownictwa.
Znamy dobrze problemy porozumienia pomiędzy osobami mówiącymi dwoma językami, z których każda wychowała się w zasadniczo odmiennej kulturze, na przykład jedna w Chinach, a druga w Stanach Zjednoczonych. Nie tylko język, lecz przede wszystkim nieporównywalność ich doświadczeń zasadniczo uniemożliwia porozumienie. Zawsze jednak chęć poznania języka drugiej osoby i zbadania prze-sianek obu kultur otwiera możliwość porozumienia. Można je osiągnąć, mimo że najczęściej do porozumienia nie dochodzi.
Problem staje się trudniejszy, bo bardziej delikatny, gdy rozmówcy z dwóch różnych kultur porozumiewają się tym samym językiem, na przykład Amerykanie i Brytyjczycy mówią po angielsku, Hiszpanie i Latynosi po hiszpańsku itd. Prawdziwe porozumienie jest możliwe tylko wtedy, gdy obie strony zrozumieją, że mówią nie jednym, lecz dwoma językami, w którym „te same” słowa mają odmienne, a czasami zdecydowanie różne znaczenia. Gdy przystępują do rozmowy zdając sobie sprawę z tych różnic, chcą wzajem siebie słuchać i zadawać sobie pytania — zaczynają .naprawdę, rozmawiać i rozmawiają z przyjemnością.
Problem ten stoi przed obydwiema generacjami. Gdy uda się ustalić ponad wszelką wątpliwość, że głębokie, bezprecedensowe, nie znane dotąd oddzielenie dwóch generacji dokonało się na całym święcie, w umysłach młodych i starych pojawi .się przekonanie, że porozumienie można zbudować od nowa. Dopóki jednak ludzie dojrzali sądzą, że podobnie jak ich rodzice i nauczyciele, sami też mogą poprzestać na instrospekcji i odwołać się do własnej młodości po to, by zrozumieć młodość stojących przed nimi ludzi — nie ma szans na porozumienie.
Większość dorosłych tak ciągle postępuje. Fakt, że rezygnują z części swego autorytetu, że ojciec wysyła synów do szkoły, by poznali nowe gałęzie wiedzy, a starsi naukowcy wysyłają swych uczniów
125