ANIA
DZIADZIO
'Ot
(MSky?1 m
*** BYŁA Z 1
PADA
m
Ot
NA DŁUGIM SPACERZE.
, ALE MAMY J , WIĘC MOŻEMY JESZCZE
ot
, /!\n
ZOSTAĆ - NAMAWIAŁA ihft iMl
W/ i i?
- DOBRZE , ALE NAPRAWDĘ CHWILKĘ - ZGODZIŁ SIĘ ■
'$łr. i
I POSZLI DALEJ.
Ot
W PEWNYM MOMENCIE ZATRZYMAŁA SIĘ I POWIEDZIAŁA:
j
- POCZEKAJ^ , COŚ SŁYSZĘ.
STANĄŁ I SPOJRZAŁ,. NA
itr
, POD
%
a*
COŚ SIĘ RUSZAŁO.
1 TUTAJ - ZAWOŁAŁ
. ŚOPODBIEGŁA I ZOBACZYŁA
r;*
BYŁ SZARY, MIAŁ BIAŁE ®I BYŁ ZUPEŁNIE MOKRY.
Ł> . *
___ —?
W®* WYCIĄGNĄŁ . SPOD
PRZYGLĄDNĄŁ MU SIĘ.
- MUSIMY MU POMÓC - POWIEDZIAŁ DO f|| I WZIĄŁ
Wj*
^ w
rv^”
- ZABIERZEMY GO DO
? - SPYTAŁA
- TAK. DAMY MU
Z TAKIM MALUTKIM
POMYŚLIMY, CO MOŻEMY ZROBIĆ
<*z
ssr
- HURRRRA! - UCIESZYŁA SIĘJP I POBIEGLI DO
// ;