Doskonałą ilustracją tego trendu są losy słynnej — m.in. dzięki badaniom Margaret Mead, Geertza i innych antropologów — wyspy Bali. Tamtejsza społeczność, jak zauważył Joseph Greenblatt, w niezwykh' sposób zaadaptowała wyrafinowane sposoby produkowania, odtwarzania i prezentacji własnych tekstów kulturowych na potrzeby odwiedzających wyspę Japończyków i ludzi Zachodu (Greenblatt, 1991, s. 2). Balijczycy odgrywają nieustający spektakl kreujący wizję rajskiej wyspy, wyspy „spontanicznych” tańców, poezji i łagodnej muzyki, pozostających w idealnej harmonii z przyrodą „dobrych dzikusów”. Tworzą własną tradycję, którą Erie Hobsbawm (1983) nazwał „tradycją wynalezioną” (irwented tradition). W dalszej części rozważań przyjrzymy się szczegółowo, jak konstruuje się taki rodzaj tradycyjnego kanonu i czym różni się on od kultury autentycznej, bezalternatywnej. Współczesna „balijskość” to jednak także wyraz globalizacji — jak zauważają obserwatorzy: „W wolnych chwilach całe Bali mości się przed telewizorami. W restauracjach, gdy nie ma gości, kucharki siadają na zapleczu, jedna przy drugiej, z rękami złożonymi na udach i z półotwartymi ustami wpatrują się w ekran. Przewijają się tam sceny z filmu brazylijskiego albo wiadomości, albo sport, albo tańce balijskie, a kucharki siedzą, wyprostowane, niemo zapatrzone” (relacja B. Pawlak w „Magazynie” „Gazety Wyborczej”, nr 9, 28 lutego 1997, s. 20).
Splot powiązań między globalizacją, budowaniem tożsamości a rolą tradycji kulturowej we współczesnym, kosmopolitycznym świecie analizowany jest szczegółowo na łamach pisma „Public Culture”. Appadurai i Breckenridge zauważyli, iż rzeczywistość otaczająca nas to świat, „w którym kultura popularna jest często produktem interesów miejskich, komercyjnych i państwowych, w którym kultura ludowa jest często reakcją na rywalizujące ze sobą polityki kulturalne współczesnych państw narodowych, a kultura tradycyjna często rezultatem świadomego wyboru i opracowania” (Appadurai, Breckenridge, 1988, s. 8). Warto przyjrzeć się bliżej temu zjawisku.
Michel Maffesoli ukuł niedawno pojęcia „trybalizmu” i „nowople-mion”, które zrobiły prawdziwą furorę w humanistyce. Główną myśl, leżącą u podstaw widzenia przez tego badacza rzeczywistości końca XX wieku, można wyrazić, odwołując się do koncepcji dwóch typów solidarności społecznej Emile?a Durkheima (zob. rozdz. „Spotkanie z Innością — u korzeni antropologii”). Maffesoli twierdzi, że mechaniezno-celowo-ściowa struktura powiązań jednostek z całościami społecznymi, typowa dla nowoczesnych państw, uległa współcześnie daleko posuniętej erozji. Poszczególne indywidua ludzkie nie są podmiotami o ustalonej i trwałej tożsamości, pełniącymi wyznaczone funkcje społeczne. Dzisiejsza — jak to nazywa Maffesoli — osoba (persona) nie kieruje się precyzyjnie obmyślonym planem, by osiągnąć równie dokładnie wytyczony cel, ale wobec braku trwałej tożsamości poszukuje przede wszystkim uczuciowej identyfikacji z innymi ludźmi, aby nawiązać jakiś rodzaj więzi o charakterze
164