w.s/.elki wypadek, gdyby po szpitalu nie było z nam: najlepiej załatwiliśmy sobie ośrodki. Tak minio być. Bardzo długo łudziłem się, że jak załatwię tę reneinę. to nie tr/eba będzie robić lowam, bo r.a życie jakoś wystarczy. Mówiliśmy solne, że musimy robić towar, ho n:c mamy za cn zyć. I pewnie trochę racji w tym było. w końcu produkcja jakoś nas utrzymywała, choć najważniejsze było grzanie. Oszukiwaliśmy się wzajemnie. ..Znajdę jeszcze jakaś prace i będzie OK". Takie trele morele. W pewnym momencie, będąc w ośrodku, zacząłem rozumieć, że muszę tu zostać, żeby nie brać.
Wrócę jeszcze na koniec do .swojego H!V-a. Gdy sic dowiedziałem w szpitalu, że jestem nosicielem, to nagle stanął mi przed oczyma syn. Byl wtedy pięcioletnim dzieciakiem. Często w przeszłości bywało tak. że wracałem do domu naćpany, pokłuty, bez. kontaktu. Wówczas nie brałem jeszcze pod uwagę tego. że tougę być nosicielem On przychodził do mnie do łóżka, przytulał się. spał ze mną. lak sobie lo wszystko uświa-dotniłem. zupełnie wytnięklem. Poszedłem się leczyć. Nie mogłem pogodzić się z tym, że mam .syna. który rośnie i ma ojca r.arkomnna. Pamiętam jak rósł, juk miał dwa. trzy latko, jak zaczynał uczyć się mówić i chodzić. A teraz żal i ból, ze to tracę, że nic mogę i nie potrafię być prawdziwym ojcem. Kiedyś wrócił załamany ze szkoły. W końcu wydusiłem z niego, żeby powiedział, o co chodzi. Okazało się, że koledzy w klasie śmieją się / niego, że ma ojca narkomana. Nie mogłem się z tym pogodzić. To była prawdziwa motywacja do leczenia Gdyby nic on. pewnie grzałbym do tej pory. Pewnie oszukiwałbym się dalej, że żyję noor.alnie, że narkotyki mi pomagają.
A tak jestem (utai
Jakie były motywy mojego ćpania? Jaki był seus: brnięcia iz po gntiiieo śmiertelnej choroby? Jak ntożna sobie i innym wyrządzić laką krzywdę ' Kiedy wracam do początków, sprawa wydaje mi się dosyć piosu. Budowanie poczucia pewności siebie. chęć zaimponowania, poszukiwanie akceptacji, złudne poczucie bliskości z ludźmi to niektóre .z przyczyn mejej ucie-cz.ki w.narkotyki. Jednak kiedy coraz hardziej zapadałem się 66
i. u koszmar, kiedy zaczęło się zniewolenie, wtedy trudno i było doszukać s:ę jakiejś jednej podstawowej przyczyny. W przebłyskach uzeżwofci, w chwilach, kiedy narkotyki |*y|y trochę dalej ode mnie. w idziałem cały len bezsens. /dawałem sobie sprawę z. tego. że staczam się coraz niżej.
Przez grzanie straciłem córkę,
0 mały włos nie miałbym syna
1 w dużym stopniu przyczyniłem sie do śmierci matki.
W grzaniu - szczególnie na początku - jest mnóstwo odczuć t przeżyć nie danych i k imalnemu człowicko-'.i. Mechanizm mojego powracania do ćpania był prosty. W miarę wy • Inżan a się okresów ab-■lynencji. coraz mniej |\unięlalcm koszmar nałogu, ze zdwojoną silą
/.iś powracała pamięć o tych przyjemnych przeżyciach. A wraz /. pamięcią pragnienie, by jo powtórzyć.
Pr/cz narkotyki wiele w życiu straciłem. Dosyć mam ćpmi-
skiego bujania się pomiędzy Itąjzlcm n garami, dosyć smrodu odczynników, lęku, że nie l\dę mi ii townnt i doświadczenia śmierci kolegów. Przez le piętnaście lat stałem się niewrażliwym wrakiem Nic nic było w sianie mnie zranić. Ja zaś raniłem każdą, nawet najbliższą osobę. Na pierwszym miejscu był lewar i strzykawka. Pr/cz grzanie straciłem córkę, o nudy włos nie miałbym syna i w dużym stopniu przyczyniłem sie do śmierci matki. I wszystko to było mi obojętne.
Tnidno je*l żyć z inką przeszłością /a dużo pamiętam...
Kiedyś, na jakiejś wyprawie w Polskę, trafiliśmy w Katowicach na starego ćptna. Mieszkał w baraku, który robił za ' mieszkanie zastępcze. Dawno temu miał mieszkanie w bloku, umarła nut matka, ojciec wyjechał za granicę i nie dawał znaku życia. Po pewnym czasie zamienił to mieszkanie na mniejsze, nadwyżkę przegrzał, w końcu - ponieważ, r.ic płacił czynszu, został wyrzucony. Jeszcze nie było wtedy prawa eksmisji, więc dali mu len kąt w barakach. Bez ciepłej wody. gazu. nędzna żarówka pod sufitem, w rogu śmierdzący materac i kuchenka elektryczna. Nigdzie nie pracował, całymi dniami leżał pr/.y-
67