P-i/nałoro go 29 maja 1992 roku, kiedy przybył do ośrod* I i w Otwocku. Sprawiał wrażenie zdeterminowanego, pragnącego zerwać z nałogiem. Nie miał dobrej opinii kadry naszego oddziału. Wielu ludzi znało go, słyszało B nim i cieszył sic reputacją starego, zatwardziałego ćpuna, któ-ty i boć wielokrotnie usiłował sic leczyć - ma niewielkie szanse •• i «i i / nałogu. Znane i szeroko omawiane były jego kłam-*i»s,i i umiejętność wprowudzania w błąd, robienie dobrego wra-ftmi, a jednocześnie manipulowanie ludźmi na swój własny n/ylek. Stąd duża nieufność do Michała i jego decyzji.
Trafił do nas mocno wyniszczony, schorowany, |X) rocznym • i ągu. podczas którego nie trzeźwiał ani na chwilę. W lutym 1991 roku ostatni raz był na detoksie. Wypisał się na własne żądanie. Po kilku dniach brania przyjęty został ponownie do szpitala r.a Nowowiejskiej, lecz zaraz wyrzucono go stamtąd /.i złamanie abstynencji. Od lego czasu był w ciągu. Brał kompot trzy razy dziennie, średnio piętnaście centymetrów sześciennych na dobę. Do każdej iniekcji dodawał ampułkę relanium. Poprzednio brał reladorm, pięć tabletek na dobę zamiennie z cykłobarbituralem. Przyjmował też amfetaminę. 14 maja 1992 roku dostał się ponownie na oddział detoksykacyjny, skąd wypisano go 29 maja 1992 roku z zaleceniem kontynuowania leczenia w Otwocku.
Pierwsze dni to oswajanie Michała z miejscem Ink się później dowiedziałem, nic planował dłuższego pobytu. Był bowiem umówiony na 30 lipca ze swoją dziewczyną. Midi rozpocząć nowe życie...
71