V
V
praw m.iv,v :mSL gra i 11, :; ■ u >i ■ k I <>vvoś<
poznania', jest ona
|i ■ 1 ■ni:i stwarzają klimat sprzyjający wiek ]i.,ln:ik syuleży takie — syntezy rzeczywiste, ni.tinee wykwitem poetyckiego ducha — mafy Jeśli słuszne są rozważania poprzedniego para, jest konieczną i nieuniknioną cechą ludzkiego następstwem faktu, że jeżeli cokolwiek pozna-, jemy, poznajemy w czasie.
Symbioza jest być może tymczasową syntezą; syntezą w stanie" cl roi
Rozwarstwienie poznania wydaje się być konieczną cechą samego' poznania. Ale poznaje człowiek. I w nim wszystkie warstwy po-winny się ułożyć harmonijnie. W przeciwnym razie osobowości czło-; wieka grozi niebezpieczeństwo. Rozwarstwienie osobowości oznacza zaawansowane odchylenie od psychicznej normy. Nie idzie tu wszakk że tylko o psychologię. Także o uczciwość, przede wszystkim wzglę?" dem samego siebie. Sprzeczne ze sobą przekonania można żywić przy założeniu psychicznej normalności — tylko kosztem ofiary z najbardziej elementarnych zasad etycznych.
Tu jest niezbędna synteza. Wszystkie płaszczyzny poznawcze powinny stworzyć przestrzeń osobowości dojrzale myślącego ezlowiej; ka. To przecież ten sam człowiek poznaje świat, odkrywa prawił
przyrody, buduje gmach nauki i ten sam człowiek na skierowane do-siebie wezwanie odpowiada: „wierzę”. Pnmiedzv t.vm wezwaniaffi."
Pomiędzy tym wezwaniem!
a zasobem wiedzy zdobytej przez człowieka następuje spięcie. Po|j znane, sklasyfikowane, zbadane, przewidywane mierzy się z Nifr-f poznawalnym; krzyżują się płaszczyzny poznawcze; myśl wchodzi; w sferę napiec i potencjalnych konfliktów. Nie są to tylko konflikty o charakterze czysto poznawczym, pytania, na które ciekawość świa^ ta każe szukać odpowiedzi. Są to pytania, od których zależy ist^ nie nie człowieka, zagadnienia egzystencjalne w najgłębszym znawczemu tego słowa. I dlatego właśnie synteza płaszczyzn powinna'5 się dokonywać na „niper-płaszczyźnie” egzystencjalnych spraw czło| wieka. f
Powinna się dokonywać a nie dokonać, bo synteza ta -| w naszej obecnej sytuacji, sytuacji istoty zanurzonej w strumieniu-czasu — nigdy nie jest czymś wykończonym; jest stawaniem się,^ procesem, ruchem ku ... %
Z tego ruchu, stawania się zrodziły się niniejsze zapiski.
Michał Heller
grudzień 1977 r.
Żądanie, aby Oświęcim nigdy się już nie powtórzył, wyraża elementarne zadanie, jakie można postawne przed wychowaniem. Góruje ono w takim stopniu nad wszelkimi innymi, że nie sądzę, by zachodziła konieczność czy potrzeba uzasadniania go. Nie mogę pojąć. dlaczego dotąd tak mało się nim zajmowano. Uzasadnianie go miałoby w sobie coś koszmarnego — w obliczu koszmarów, które się wydarzyły. Fakt, że tak mało sobie uświadamiamy owo żądanie i pytania, jakie ono nastręcza, świadczy jednakże, iż koszmar ten nie przeniknął ludzi do szpiku kości, oznacza zatem możliwość siego powtórzenia się w sferze świadomości i podświadomości człowieka. Wszystkie dysputy nad ideałami wychowania są błahe i nieważne w porównaniu z tym jednym żądaniem, aby Oświęcim nigdy się już nie powtórzył. Było to 'barbarzyństwo, z którym stara się walczyć wszelkie wychowanie. Mówi się o groźbie nawrotu do barbarzyństwa. Ależ ten nawrót nie grozi dopiero: tym nawrotem był już Oświęcim. Barbarzyństwo istnieje nadal, dopóki istnieją zasadnicze warunki, które ten powrót spowodowały. W tym tkwi cała groza. Nacisk społeczny trwa dalej, choć jego działanie jest dzisiaj tak mało widoczne. Popycha on ludzi do tego, co w Oświęcimiu osiągnęło kulminację w skali dziejowej. Wśród poglądów Freuda dotyczących kultury i socjologii jednym z najgłębszych wydaje mi się teza, iż cywilizacja rodzi .antycywiljzację i pozwala jej stopniowo krzepnąć^. Jego prace zasługują na jak~~najszerszą popularyzację właśnie w związku z Oświęcimiem. Jeśli w samej zasadzie cywilizacji tkwi zalążek barbarzyństwa, to próba przeciwstawienia się barbarzyństwu ma w sobie coś desperackiego.
Refleksja nad tym, jak zapobiec powtórzeniu się Oświęcimia, jest utrudniona przez to, że trzeba być świadomym owego elementu desperacji, jeśli nie chce się popaść w idealistyczne frazesy. Pomimo to trzeba próbować — również dlatego, że podstawowa struktura społeczeństwa, a tym samym jego członkowie, którzy do owego koszmaru doprowadzili, są dzisiaj tacy sami jak przed dwudziestu pięciu laty. Miliony niewinnych ludzi — wymieniać liczby czy zgoła
353