ROZMOWY Z DIABŁEM
grobu czynił, albowiem ponad grzech pychy gorszego nie masz i za ten grzech właśnie strącone zostały w otchłań zbuntowane anioły. Zastanówcie się, pomyślcie, rozważcie, czego wy się od Stwórcy waszego domagacie, na co liczycie, a wnet ujrzycie, jak gniew Pański rozpalacie ku sobie, który was niczym słomę na popiół mamy wypali... Potępienia wiecznego pragnąć musicie, z całego serca o nie Stworzyciela prosić, błagać, żeby wam wedle miary grzeszności waszej wypłacił, a przecie grzeszność wasza końca nie ma i dna nie ma, a więc i kara końca ani dna mieć nie może. Błagajcie o potępienie wieczne, proście w pokorze, aby na wieczność strącił was Bóg w piekielne otchłanie, iżby spełniła się sprawiedliwość wielka, jeśli na zbawienie liczycie, jeśli za zgniliznę dusz waszych nagrodę żywota wiecznego otrzymać chcecie - niechybnie odepchnie was ręka Boża sprawiedliwa i stanie się wam wedle miary pychy waszej. A j eśli o potępienie błagać będziecie, nędzę swoją przejrzawszy, najmilsi, wysłucha Pan waszego wołania; jeśli tedy szatana w pokorze weźmiecie za towarzysza, jeśli w pokorze grzeszność swoją grzechem pogłębiać będziecie, grzech do grzechu codziennie dodając, co godzina, co chwila, jeśli zło ze złem większym kojarzyć będziecie, och, kochani moi, najmilsi moi, bracia moi i siostry - i wtedy stanie się wam wedle miary grzeszności waszej. Wielkie tu rzeczy wam powiedziałem, dobrze pamiętajcie, kochani, boć przecie braćmi jesteśmy wszyscy, wspólnym zbratani losem, na wieki, na wieki. Amen.
AP0L0G1A ORFEUSZA, ŚPIEWAKA 1 BŁAZNA,
RODEM Z TRACJ1, SYNA KRÓLEWSKIEGO
pójrzcie na mnie. Czy wyglądam na człowieka, który wrócił ze świata podziemnego? Spójrzcie uważnie, przyjrzyjcie się, może zauważycie jakiś niewielki ślad, jakąś drobną zmianę na twarzy albo na dłoniach, jakiś nieznaczny szczegół odmieniony, jakąś rysę albo skazę, albo plamkę popielatą, albo bliznę niedużą... Widzicie? Nie, nie widzicie. Nie widzicie nic, bo też nie ma nic do obejrzenia. Koniec, nie ma i już. Nic się nie zmieniło, wszystko jest tak samo, nawet włosy na skroni prawie nie posiwiały więcej. Te buty stąpały po schodach piekła, te oczy patrzyły w twarz boga podziemi, te ręce dotykały ścian wiecznego grobu. 1 nic? Nic. Buty zdarły się trochę, jak zwykłe przy chodzeniu, oczy mam dobre i bystre, jak zawsze, ręce zgrabne, zdatne do gry na cytrze i innych rzeczy, jak dawniej. Wszystko jak dawniej.
Co zaś do samej cytry - waham się, jak to powiedzieć - nie, właściwie też się nie zmieniła, nie ma zresztą powodu, niby dlaczego, ona nie widziała nic, to rzecz martwa, obojętna. Chwilami jednak wydaje mi się, jakby jedna struna przygłuchła nieco albo może zesztywniała trochę. Nieznacznie, całkiem nieznacznie, bo słuchacze nie zauważają, sława mojej gry nie osłabła ani na chwilę, ale ja sam czasami zauważam