ROZMOWY Z DIABŁEM
wszystko boli, nawet takie miejsca, co wcale nie wiedziałem, że je mam w ciele, nawet nie podejrzewałem, gdzie tam, jakieś dziwne miejsca, moje, a nie moje, ale mniejsza o to, w końcu wcale mi nikt nie powiedział, żebym został, więc co będę teraz głowę sobie łamać, tak czy tak, Honor mieć czy reumatyzm, wam się zdaje, że to betka, co, ałe jakbyście poczuli tę wilgoć, ten mróz, to już Honor by wam wyleciał z głowy, jak żółtko z dziurawego jaja, ale co ja ciągle o tym jaju, dajmy pokój, przecież mówię, no mówię, że tak mi się udało, acH, jak się udało, wygrałem na całego, miałem, co cHciałem, to cytra, cytra moja pomogła...
Co? Mówiłem, że niedobrze grałem, może i niedobrze, ale co tam, na taką wilgoć, taki cHłód to było jeszcze za dobrze, wszystko jest względne, proszę państwa, relatywne, trzeba uwzględniać okoliczności, sytuację, trzeba na tle całości, no widzicie, jeszcze nie całkiem zgłupiałem, umiem ja nauki różne, dialektykę też umiem. Teraz to sobie myślę o tej cytrze, tak mi przyszło do głowy, czy ona aby od tej wilgoci się nie popsuła, bo wiecie, jak to jest, najpierw się moczy materiał, żeby potem suszyć, ale jak już sucHy, to potem moczyć niedobrze, tylko na początku się moczy, to już taka tecHnika, tak samo ze wszystkim, człowiek się rodzi, żeby umrzeć, ale potem drugi raz się urodzić, to już niedobrze, dialektyka, co? A mnie to się właśnie zdarzyło, ale mniejsza o to. Cytra zwilgotniała, tak, rozumiem, to przez to przygłucHła trocHę, ja też jakby przygtucHłem od tej cHołemej wilgoci.
Ale wygrałem, wygrałem, postawiłem na swoim, po mojemu wyszło, jak człowiek stanowczo się weźmie do sprawy, jak się postawi, to wszystko się uda, tylko
AP0L0G1A ORFEUSZA, ŚPIEWAKA i BtAZNA,
RODEM Z TRAĆ]], SYNA KRÓLEWSKIEGO
chodzi o stanowczość, nie ustępować, stać twardo przy swoim, nie dać się zastraszyć ani przekupić, o, ja te rzeczy potrafię, sprawa honoru, nie ma żartów. No i tak, udało się, jak mówię, postawiłem na swoim. Oddali mi żonę. Tak było.
Oddali, nie oddali. Właściwie to jej nie widziałem. „Odwróć się” - mówią. Więc się odwróciłem. „Nie odwracaj głowy.” Nie odwracałem. „Ona stoi za tobą -powiedzieli - ale ty nie patrz.” Nie patrzyłem. Powiedziałem tylko: „Eurydyko, to ty?” Nic, cisza. Jeden z tamtych powiada: „Odzyska głos, jak wyjdziecie na górę, nic się nie martw, dobrze jest." Teraz idzie ta znana historia, ale czasem zmyślają bajki o tym, więc tylko przypomnę. „Idź naprzód - mówią - tak, jakeś przyszedł. Dopóki nie dojdziesz do jeziora, żebyś głowy nie odwracał. Jak odwrócisz, wszystko przepadło, ona wraca do nas i koniec. Więcej rozmów nie będzie.” Dobrze, mówię, niech tak leci. Idziemy, to znaczy ja idę, a z tyłu tylko szmer. Którędy tam się idzie, nie daj boże nikomu oglądać. Węże, ogień, żelazo, bagniska, syczenie, zgrzyty, robaczki świętojańskie, potworności, nietoperze, znana sceneria, ale mniejsza o to. Jużeśmy byli niedaleko jeziora, to znaczy, ja byłem. Miałem przejść przez kładkę, była wąziutka, nad wąwozem, przepaść bez dna. Wchodzę ostrożniutko, ażem się ze strachu w sobie skurczył, idę kroczek, dwa, ale widocznie deszcz padał, ślisko było, pośliznąłem się, zachwiałem, omał nie upadłem, zdrada, tylko krzyczę - Eurydyko! - bo się bałem, żeby nie spadła, więc krzyknąłem, głowę odwróciłem i już. Pusto.
Tak. Pusto. Nic nie widziałem. Tylko jeden przyleciał i mówi: „Sameś sobie winien, szła za tobą, odwró-
31