CCF20090701011

CCF20090701011



ROZMOWY Z DIABŁEM

jakąś trudność w strunie, jak gdyby dźwięk wygasał nieco szybciej, niż powinien, jakieś drobne zesztywnienie właśnie, ledwo słyszalne, utrata giętkości, no, ale ważne, że słuchaczom to nie przeszkadza, więc i mnie nie powinno, prawda? No powiedzcie coś, potwierdźcie, że nie zauważacie zmiany, przysłuchajcie się tej strunie, jak dźwięczy, o, nic, prawda, nic? Więc nie ma

0    czym mówić.

Możemy więc zacząć koncert. Gra na cytrze, Śpiew

1    deklamacje mistrza Orfeusza, rodem z Tracji, syna królewskiego. To zabawne, że syn królewski występuje jako aktor, komediant, grajek, śpiewak estradowy. Dawniej nie do pomyślenia, ale czasy się zmieniają, aktorstwo nie hańbi, zawód taki sam dobry jak każdy inny, może lepszy niż zawód królewicza. W każdym razie nie gorszy. Mamy już szósty wiek przed Chrystusem, ile zmian! Nie łudźmy się, panowie, zbliżają się czasy demokracji i zrównania ludzi w prawach, to są rzeczy nieodwracalne, nieuchronne, ludzkość pragnie równości i będzie ją miała! Trzeba iść z postępem!

Co, wydaje się wam, że bełkocę coś, że gadam od rzeczy, że powtarzam liche frazesy podwórzowych demagogów? Może i tak, przepraszam, nie jestem retorem ani politykiem, jestem tylko aktorem, powiedziałem przecież, grajkiem je$tem i śpiewakiem. Zaraz zaczynam występ, niech tylko palce mi się ogrzeją odrobinę, zmarzłem bardzo, byłem w takich zimnych, zimnych stronach, to nie to, co Tracja, nasza kochana Tracja. Co, byliście państwo w Tracji? Ktoś z was widział, znacie Chersonez, może ktoś przepływał Helle-spont? Ileż razy go przepływałem wpław, bez obawy, raz nawet w burzę, e ch, miałem ramiona silne j ak pół-

AP0L0G1A ORFEUSZA, ŚPIEWAKA J BŁAZNA,

RODEM Z TRACJI, SYNA KRÓLEWSKIEGO

bóg, dziś już nie to, ale palce, palce zostały dobre, prawda? Zaraz zobaczycie, usłyszycie raczej moje palce, już się rozgrzewają, chwileczkę. Oczywiście, przyznaję, Egipt jest cieplejszy niż Tracja, na pewno. Był kto z państwa w Egipcie? Ja byłem, długo, długo, zresztą wszyscy to wiedzą, nie ma o czym mówić, napatrzyłem się tam różności, nauczyłem się sporo, chcielibyście wiedzieć dokładnie, prawda? Nie, nie mogę, to wiedza tajemna, zamknięta, dla wybranych. Och, nauczyłem się ja, nauczyłem magicznych zaklęć, znaków boskich, pisma tajnego, ale nie pora na te rzeczy, mam przecież zacząć występ.

Przy drodze rósł niepotrzebnej Niepotrzebny tymianku kwiat.

Po ten kwiatuszek szedłem Trzydzieści i dziewięć lat.

Szczęśliwy bytem bez granic Trzydzieści i dziewięć lat,

Potem oddałem go za nic Albo rzuciłem na wiatr.

Nic, że kości zdążyły zardzewieć,

Że skronie włos pokrył siwy,

Przez lat trzydzieści i dziewięć Byłem jak bóg szczęśliwy.

Ładne, prawda? Ale to nic, to tak na próbę, żeby wam pokazać, że cytra dobra, że nie straciła ani trochę swej dźwięcznej siły, jasności swojego brzmienia, widzicie teraz, kto mówił, że mam palce zgrabiałe od mrozu?

25


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CCF20090701003 ROZMOWY Z DIABŁEM tym ciele waszym snuje sie złośliwiec nieczysty, wszystkie członki
CCF20090701017 ROZMOWY Z DIABŁEM narzucam, tylko, jak to się mówi, stwarzam sytuację, a potem już d
CCF20090701019 ROZMOWY Z DIABŁEM Ach, słyszą, słyszą Twój glos, słyszę, jak mówisz: pycha, pycha pr
CCF20090701020 ROZMOWY Z DIABŁEM gdyby nie ów grzech., jakżeby miłość narodzić się miała między pie
CCF20090701002 ROZMOWY Z DIABŁEM siostry moje, nic wiecie naprawdę, kto on zacz i czemu on taką sil
CCF20090701004 ROZMOWY Z DIABŁEM w niebiańskim przybytku będzie ci dana, że u podnóżka boskiego tro

więcej podobnych podstron