30 Część I
i ten ich związek w procesie wzajemnego dookreślenia przyjmuje rozmaite zniuansowane odmiany. Łatwo się zatem rodzi pokusa sformalizowania tego związku, tj. stworzenia ogólnej teorii identyczności, która by dostarczała zasadniczych wzorów dla różnych kontekstów występowania obu pojęć w całkowitym oderwaniu od ich przedmiotowego odniesienia. Jest to droga matematyków i logików, którzy odnieśli na niej pewne sukcesy. Tak też semantycznie pozwala się potraktować cały dialog Platona. „Można, jak sądzę - pisze Przełęcki - stwierdzić, że badania filozofów takich jak Ryle, Runciman, Vlastos czy Allen wyjaśniły ostatecznie zasadniczą koncepcję tego zagadkowego dialogu i obaliły w sposób przekonujący pewne interpretacje konkurencyjne. Nie jest więc Parmenides na pewno ani parodią rozumowań eleackich, ani objawieniem neoplatońskiego Boga. Jest - mówiąc najogólniej - prezentacją pewnych rzeczywistych filozoficznych aporii, pewnych istotnych trudności pojęciowych związanych z Platońską teorią idei”30.
Zapewne znawcy ci mają rację, zapewne chodzi tu o pojęcia, co nie jest bynajmniej sprawą błahą, gdyż cała filozofia żywi się nimi. Rzecz w tym natomiast, czy traktuje się pojęcia jako szczególne twory języka, których gra wymaga językowej i logicznej analizy, czy szuka się ich konkretnych odniesień. Innymi słowy, czy debata dotyczy pojęcia Jednego czy Jednego w byciu. Trzeba stwierdzić, że filozofia europejska zajmowała się raczej tym drugim. Dlatego ta niewierna, neoplatońska interpretacja dialogu przez Damaskiosa, przenosząca tę debatę z płaszczyzny semantycznej na metafizyczną, jest taką wyraźną matrycą rozmaitych stanowisk, układających się w różne figury, a zajmowanych przez europejskich myślicieli, którzy borykali się z problemem identyczności. Damaskios uczy, co należy wziąć pod uwagę, gdy się w tym lub innym kontekście ów problem podejmuje. Już choćby z tego względu warto było o Damaskiosie mówić. Warto może jeszcze z innego względu. Zmusza on bowiem, byśmy sobie zadali pytanie, czy owa aporetyczność, którą ukazuje Platon, wynika z gry pojęć Jednego i identyczności, czy raczej
30 M. Przełęcki, O paradoksach Platońskiego „Parmenidesa", op. cit., s. 48.
ze struktury samego bycia. Może tkwi ona w nim samym, może z niego samego płyną sprzeczności, z którymi myśl ludzka poradzić sobie nie jest w stanie. Z tego zaś faktu płynęłaby jeszcze jedna nauka, że identyczność nie jest nigdy absolutna, doskonała, że jest nieustannie rozwijana, narzucana, że się nie da utrwalić, że światu naszej rzeczywistości obce są wszelkie absolutyzacje zarówno identyczności, jak i różnicy.