22 Część I
istnienie jest przez nie i pozostaje z nim w pełnej immanencji. Nie ma tu procesu, nie ma twórczości, tak jest teraz, tak było i będzie. To Jedno-wszystko. En panta pro panton. Zgodnie z drugą figurą Jedno może być rozumiane jako źródło tego, co jest, jako nosiciel wielości i jej twórca. To moc, przyczyna sprawcza. To Jedno przed wszystkim. Wreszcie myślimy
0 Jednym, dokonując ruchu jakby w odwrotnym kierunku, gdy od wielości zwracamy się ku niemu. To Jedno jest wówczas zjednoczeniem, które łączy w sobie wszelkie opozycje, granicę i nieograniczoność, więź i rozproszoną wielość, identyczność i różnicę. To Jedno po wszystkim. I ta triada Damaskiosa ma nas pouczać, że w tych wszystkich sposobach naszego rozumienia Jednego myśl stale przekracza siebie i dotyka jakby tajemnicy Bycia. Dostrzegać zaczyna, jak się Jedno--Bycie konstytuuje w sobie samym, w swym dynamizmie, jako zasada i źródło wszystkiego, a także prawo myślenia.
Dla tak pojętego Jednego kwestia jego własnej tożsamości staje się problemem zasadniczym. Platon zresztą pisze o tym wyraźnie, podkreślając zachodzące tu sprzeczności. Jedno bowiem jako całość musi być tożsame z sobą, ale jako wielość części różni się od tych części właśnie. Jedno jest więc tożsame i inne, jego tożsamość zawiera różnicę. Co więcej, ze słów Platona wynika, że jest ono różne od innych rzeczy
1 identyczne z nimi. Nie chcę się wdawać w szczegóły tego wywodu, który miał zapewne ukazać wewnętrzne aporie pojęcia, a może nawet jego sprzeczność. Chcę natomiast zaznaczyć, że dla Damaskiosa sprzeczności tu nie ma, gdyż takim jest bycie tej całości, która przenika Jedno swym światłem. To Jedno-Bycie zbiera, scala, ale także rozdziela, tworzy i porządkuje, czyli czyni to, co stanowi o treści samego korzenia greckiego słowa logos. Pytając zatem o tożsamość Jednego, pytamy o logos, a więc o to, co w dalszych metamorfozach tego pojęcia, zgodnych zresztą ze źródłosłowem, oznacza ład, racjonalne źródło światła - i w ten sposób wkraczamy w samo centrum zagadnień w dziejach metafizyki.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę trzy wyżej wymienione figury Jednego, o których pisał Damaskios, problem tożsamości i identyczności pojawi się nam również w trzech płaszczyznach, które niejednokrotnie nakładały się na siebie w różnych doktrynach filozoficznych. Cóż to bowiem znaczy, że nieroz-dzielność bycia i jedności, jak się mówi w figurze pierwszej, jest zasadą, podstawą decydującą o wszystkim, co jest, o byciu samym. Czyż nie wynika stąd, że bycie to, jakiekolwiek by przybrało formy, jest zawsze tym samym, że wszystko pozostaje identyczne w samej swej istocie? Jakże łatwo tedy powiedzieć, że jedno z Bogiem jesteśmy, gdy za zasadę uznaje się wolę Boga stworzyciela, jak łatwo snuć wizję przenikającego wszechświat rozumu wiecznego i niezmiennego, w którym uczestniczy każda część wszechogarniającej całości. „Cokolwiek istnieje, jest w Bogu i nic bez Boga nie może istnieć ani być pojęte”, pisał Spinoza21. Co jest rzeczywiste, jest rozumne, dowodził Hegel. Iluż filozofów szukało absolutnej podstawy, dzięki której wszystko, co jest, zyskuje sens, a to znaczy swoje miejsce w całości. Iluż filozofów odbierało tym samym znaczenie wszelkiej zmianie, która, jak twierdzono, ma charakter przypadłości, przypadku, w niczym nie naruszających porządku tej całości. Tylko to, co tożsame, jest istotne i tylko w tym, co istotne, tkwi prawda. Określenie jednak owej tożsamości należało zawsze do problemów, które wymagały i wymagają nader kunsztownej ekwilibrystyki pojęciowej. Jak można bowiem utożsamić te trzy różne sfery: Boga, świat i człowieka, a więc Boga z Jego stworzeniem, skoro tak niewiele to stworzenie ma z boskiej doskonałości? Jak określić, co w stworzonym boskie, skoro o samym Bogu nic decydującego powiedzieć nie jesteśmy w stanie? Na jakich kryteriach mamy się oprzeć, by stwierdzić rozumność w tym ułomnym świecie? Czy wolno przypisać rozumowi wieczność i niezmienność, skoro otacza nas morze absurdu, przypadkowych i bezsensownych wydarzeń? Na każdym kroku gubimy się w sprzecznościach i wreszcie nie pozostaje nam nic innego, jak odwołanie się do tajemnicy. Zawieszenie pytania niekiedy bardziej jest sensowne niż próba odpowiedzi na nie.
Problem nie ginie, a przeciwnie, komplikuje się jeszcze, gdy tylko przechodzimy do drugiej figury. Jeżeli bowiem Jedno jest mocą sprawczą, źródłem, to czyż możemy stwier-
31 B. Spinoza, Etyka, przet. J. Myślicki, Warszawa 1954, s. 21,