Bez nazwy' (6)

Bez nazwy' (6)



obojętną wyższością. Lilka niekiedy łapała się na tym, że

w ogóle nie lubi ludzi, a zwłaszcza kobiet. Miała już

dwadzieścia sześć lat i najmniejszego powodzenia.

Chłopcy i mężczyźni zawsze przechodzili obok niej obojętnie. Nie rozumiała dlaczego. Na przykład taka Wanda.

Żadna piękność. Wręcz pospolita twarz. I nawet w połowic nie jest tak bystra i inteligentna jak ona. lalka, a przecież wciąż koło niej ktoś się kręci. Już pewnie sama nie wie, ilu chłopaków wciągnęła do swojego łóżka.

Lilka i Wanda zewnętrznie były do siebie podobne. Niewysokie, szczupłe blondynki w takich samych fartuszkach z białymi przepaskami na włosach były różnymi dziewczynami tylko dla znajomych i wnikliwszych obserwatorów. Wanda była żywa, wesoła, dowcipna, bezpośrednia. Lilka poważna, spokojna, powolna, traktująca wszystkich z dystansem. Wanda wciąż się gdzieś spieszyła, pracowała niedokładnie, lekko traktowała swoje obowiązki. Lilka do wszystkiego, co robiła, przykładała się z solidną odpowiedzialnością. Kierownictwo ..Supermarketu’* doceniało walory Lilki i miało do niej zaufanie, ale prywatnie też wolało... Wandę. Kierownictwo było bowiem mężczyzną w sile wieku, nie obojętnym na kobiece wdzięki i postawną, pełną życia kobietą, lubiącą wokół siebie ruch, gwar, wesołość. Jednak prowadzący placówkę kierownik i jego zastępczyni wiedzieli dobrze, co jest warta Lilka jako pracownica i dlatego jej powierzyli rozpracowanie kolejnej afery.

—    Ostatnia inwentaryzacja wykazała spore niedobory — mówił kierownik do swojej zastępczyni. — Jest niemożliwe, żeby składały się na nie incydentalne, udane kradzieże.

—    Można podejrzewać, że u nas grasuje jakaś banda.

—    Coś w tym twoim podejrzeniu musi być. Trzeba się skoncentrować na dokładnym pilnowaniu.

—    Kto to ma robić? Przecież wiesz, że nie mamy za dużo ludzi. A uczennice nie za bardzo można do tego

wykorzystywać. Instruktorka zaprotestuje, a i w szkole

powiedzą) że nie uczymy ich zawodu.

—    Lilka jest do tego dobra. Ona najwięcej wyłapuje

sklepowych złodziei.

—    Wczoraj zwierzyła mi się, że już jej się przykrzy tak wciąż stać na antresoli...

—    Trzeba jej obiecać wysoką nagrodę. Dodatkowy urlop. Zresztą, co sama będzie chciała...

—    Lilka jest ambitna. Powiedzmy jej, że to zadanie specjalne i tylko ona się do tegonadaje.

Oboje mieli nosa. Lilka skutecznie „rozpracowała temat", choć na końcowy efekt czekano dość długo. Jednak ujawnienie .poważnych kradzieży stało się możliwe nie tyle dzięki dokładności i wnikliwości sprzedawczyni, ile dzięki jej ukrywanemu zainteresowaniu płcią przeciwną. Lilka lubiła patrzeć na wysokiego, przystojnego chłopaka w skórzanej kurtce. Robił niewielkie zakupy, a najczęściej kupował... ocet. Po co mu tyle octu — zastanawiała się. — Kąpie się w nim? Któregoś dnia zauważyła, jak wymienia porozumiewawcze spojrzenie z innym chłopakiem. A tamten dość długo zatrzymuje się przy stoisku z alkoholem. Przyjrzała się temu koledze. Byt niedużym, kędzierzawym blondynem. Nie w jej typie. Po kilku dniach znów spostrzegła ich na sali sprzedażowej. Szli osobno. Jakby się nie znali. Tym razem przy alkoholu zatrzymał się długonogi przystojniak. To już lepiej — myślała Lilka. Była przyzwyczajona, że mężczyzna musi wypić.

Pewnej soboty Lilka wybrała się z Wandą do kina. Szła jakaś amerykańska komedia i sala była wypełniona do ostatniego miejsca. Wanda nie miała żadnej randki i zgodziła się towarzyszyć koleżance, która chciała zobaczyć film, a nie lubiła sama siedzieć w ciemnej sali. Zanim zgasło światło, Wanda szepnęła do Lilki:

—    Popatrz, jaki fajny chłopak. Wart grzechu.

Lilka poznała „konsumenta octu" z „Supermarketu". Koło niego stał ..Kędzierzawy" i jeszcze, jakiś trzeci

— Si —


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy 18 66 Terapia dzieci i młodzieży się w sferze edukacji. Chodzi tu nie o wiedzę o świecie k
Filozofia Georga Wilhelma Friedricha Hegla 103 się na przekonaniu, że Absolut nie jest niczym innym,
„podniebna limuzyna . Łapię się na tym, że gapiąc się na prędkościomierz, sprawdzam czy wciąż lecę z
Władysław M. Turski przez negację. Zapomina się przy tym, że niezawodność nie jest bezwzględna,
Bądź świadom energii emanującej z tego świętego symbolu. Za każdym razem, gdy przyłapiesz się na tym
Modele zarządzania zasobami ludzkimi: • Model SITA-opiera się na założeniu, że człowieka nie sposób
356 SPRAWOZDANIE Z RUCHU RELIGIJNEGO, świat cały, nie maluje się na twarzach, i że dorośli nie zdoła

więcej podobnych podstron