U Gotfryda
v/ | Chodź - powiedział Alcest z pełnymi ustami - chodź, Mikołaj, pobawimy się kolejką elektryczną Gotfryda!
fantastyczna jest ta kolejka Gotfryda!
Wspaniale wypadała z szyn. Sprawy się trochę popsuły, kiedy Euzebiusz przywiązał wagon restauracyjny do ogona Hot-doga, który zaczął biegać w kółko, bo mu się to nie spodobało. Gotfrydowi też się nie spodobało, więc wyciągnął szpadę i zawołał:
- Do broni!
Ale Euzebiusz rąbnął go pięścią w nos. W tej samej chwili otworzyły się drzwi i wszedł pan w czarnym ubraniu.
- Spokój, spokój! - powiedział kilka razy.
Spytałem Gotfryda, czy ten pan to ktoś z jego rodziny, ale Gotfryd powiedział, że nie, że to Albert, lokaj, którego zadaniem jest nas pilnować. Alcest przypomniał sobie, że widział lokajów w firnach kryminalnych i zawsze to oni byli mordercami. Pan Albert spojrzał na Alcesta okiem ryby, która właśnie zniosła za duży kawior.
Gotfryd oznajmił, że dobrze byłoby teraz pójść na basen. Wszyscy się z tym zgodziliśmy i wybiegliśmy z pokoju, a za nami pan Albert - po drodze na niego wpadaliśmy - i Hotdog, który szczekał i robił straszny hałas, bo zapomnieliśmy mu odwiązać wagon. Zeszliśmy ze schodów, zjeżdżając po poręczy -było super!
Znaleźliśmy się wszyscy na basenie, w slipkach i kostiumach kąpielowych pożyczonych od Gotfryda. Kłopot był tylko z Alce-stem, który jest za gruby. Gotfryd chciał mu dać dwie pary slipek, ale Alcest powiedział, że nie warto - nie będzie się kąpał, bo przed chwilą jadł. Biedny Alcest! Bez przerwy je, więc nigdy nie może się kąpać.
53