- Doprawdy? To teraz powiedz mi całą resztę...
Juan i Tatę włączyli się do przesłuchania, a ja po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku dni usłyszałam, jak piano wano mnie zabić.
Brad nazywał go innym imieniem, ale zleceniodawcą bez wątpienia był mój ojciec. Najwyraźniej po tym, jak łan dostrzegł podobieństwo Rudej Kostuchy do swoje-go sługi, Max doszedł do wniosku, że nie chce być tatą. Wytropił mnie, podążając śladem Dona, bo domyślił się, że to on mnie wspiera, i słusznie założył, że jak znajdzie jedno, drugie będzie niedaleko. Wiedział dużo zarówno o swoim bracie, jak i o Biurze, więc robił naprawdę szybkie postępy. Potem znalazł to, czego szukał, w osobie Brada Parkera, człowieka, którego lojalność można było kupić i który wiedział wystarczająco dużo, żeby opłacało się mu zapłacić.
Niemal się udało. Gdybym nie była na randce z wampirem, odstrzelono by mi głowę. Kiedy Bones skończył przesłuchanie, spojrzał na Dona i uniósł brew.
- Masz do niego jakieś pytania?
Don wyglądał na oszołomionego.
-■ Nie. Muszę przyznać, że niczego nie pominąłeś. Tatę? Juan? Coś jeszcze?
Obaj pokręcili głowami. Tatę z niechęcią, zaciskając usta w cienką linię, natomiast Juan z błyskiem podziwu w oczach. To był już jakiś początek.
- Chcecie go zamknąć?
Pytanie było adresowane do Dona. Doceniłam gest, jaki się za nim krył. Bones odwlekał nieuniknioną śmierć Brada. Ku mojemu zaskoczeniu, Don machnął ręką.
- Wiesz, że nie pozwolimy mu żyć. Za dużo o nas wie. Tylko nie narób bałaganu.
Tatę nie wytrzymał.
- Na litość boską, możemy zabrać go na dół i tam zastrzelić!
- Nie bądź dziecinny, Tatę — warknął Don. - Kulka czy ukąszenie, koniec i tak jest ten sam. On ma prawo decydować, bo to on go znalazł, nie my. Gdyby nie on, Cat byłaby martwa, a bez względu na to, co o mnie myśli, nie chcę, żeby tak się stało.
Przy ostatnich słowach spojrzał prosto na mnie, a ja zrozumiałam, o co mu chodzi. Ofiarowywał Bonesowi pokój, wręczając mu gałązkę oliwną w postaci tętnicy Brada Parkera. Nie był to może gest w pięknym stylu, ale zawsze jakiś początek.
- Zrób to szybko - powiedziałam do Bonesa. - Wiem, że wolałbyś się nie śpieszyć, ale on nie jest tego wart.
Tatę wyszedł z laboratorium, wściekły. Juan poruszył się niespokojnie, ale został. Don nawet nie mrugnął okiem.
Bonesowi nie przeszkadzała publiczność. Wysunął kły, wbił je w szyję Brada i zaczął mocno ssać. Nikt oprócz mnie nie usłyszał ani nie zauważył momentu śmierci. Tak jak prosiłam, przyszła szybko.
- Wedle życzenia, staruszku — powiedział Bones chwilę później, pozwalając ciału Brada bezwładnie opaść na podłogę. - Żadnego bałaganu.
Przestąpiłam nad zwłokami Brada i podeszłam do Bonesa, a on ciepłymi wargami pocałował mnie w czoło. Dwie śmierci w ciągu dwóch dni. Chyba się nasycił. Z drugiej strony, zamknięty w kapsule, musiał stracić sporo łowi.
233