Zdecydowanym ruchem przyciągnął mnie do sielit. i dopiero wtedy zrozumiałam, co się stało. Owszem, wi< le razy próbowano mnie zabić. Zbyt wiele, żeby dało m. je zliczyć, ale strzał z dużej odległości wydawał się taki podły. Zadrżałam.
- Zimno ci? Chcesz kurtkę? - Zaczął zdejmować skn rżany płaszcz, ale go powstrzymałam.
- jesteś ciepły. Jeszcze nigdy taki nie byłeś.
Przyczyna podwyższonej temperatury Bonesa leżała j.i
kies trzy metry od nas, ale nic mnie to nie obchodziło Tuliłam się do niego i rozkoszowałam tym niezwykłym ciepłem. Rozpięłam jeszcze jeden guzik jego koszuli, żeby przyłożyć policzek do rozgrzanej skóry.
- Nie rób tego, skarbie — powiedział Bones z napięciem w głosie. — Z mojej samokontroli niewiele zostało.
Wcale nie chciałam, żeby się kontrolował. Ja też mi;i łam dość powściągliwości. W restauracji zaledwie nano sekundy dzieliły mnie od Królestwa Niebieskiego, ale ży łam, byłam cała i zdrowa, i nie zamierzałam marnować ani minuty więcej.
Odpięłam kolejny guzik i pocałowałam go w obojczyk Dłonie Bonesa zacisnęły się na moich plecach. Podnieciła mnie emanująca z niego powstrzymywana moc. Pod moi mi wargami jego skóra aż wibrowała od energii domaga jącej się uwolnienia. Przesunęłam językiem po jego piersi, po twardych mięśniach... aż Bones chwycił moją głowę, przyciągnął ją do swojej twarzy, wpił się w moje usta.
Jego wargi miały metaliczny posmak, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Całowałam go, jakbym chciała pochłonąć, ssałam jego język, rwałam na nim koszulę. Bones chwycił
• unie na ręce i zaniósł w drugi koniec parkingu, gdzie I• vlo trochę ciemniej. Plecami dotknęłam czegoś7 twarde-(•.*» i nierównego, ale nie odwróciłam się, żeby sprawdzić,
< Mo się opieram. Byłam zbyt zajęta błądzeniem dłońmi po
Irpłym ciele pod podartą koszulą.
bones rozerwał szarpnięciem przód mojej sukienki. |i i1/) usta zostawiły gorący ślad od szyi aż po piersi, Idy m/kosznie drażniły skórę. Wyrwał mi się stłumiony jęk, l icdy Bones ściągnął w dół mój stanik i zaczął ssać bro-
• ławkę. Ogarnęło mnie palące, pulsujące pożądanie, tak ilne, że niemal bolesne.
Wcisnęłam dłoń między nasze złączone ciała z jednym tylko zamiarem: pozbycia się jego spodni. Ale wszyst-I ic myśli uleciały mi z głowy, kiedy Bones wsunął palce w moje majtki. Wygięłam plecy tak mocno, że uderzyłam 1'Jową w to, o co byłam oparta, z gardła wydarły się stłumione okrzyki. Poczułam przyjemny skurcz w lędźwiach, każdą pieszczotą rosło we mnie napięcie... aż Bones nagle zabrał rękę i wyszeptał z żarem w głosie:
- Nie mogę czekać.
Gdybym była w stanie coś powiedzieć, zdecydowanie bym się z nim zgodziła. Niestety, mogłam tylko cicho pojękiwać, kiedy pieścił mnie palcami. Usłyszałam dźwięk mzdzieranego materiału i poczułam w sobie twardą mę-sltość Bonesa. Jednocześnie jego usta stłumiły mój ekstatyczny okrzyk. Wstrząsnął mną rozkoszny dreszcz, gdy bones zaczął poruszać się we mnie rytmicznie, niemal brutalnie.
W mojej głowie, jale mantra, rozbrzmiewały słowa zlewające się w jedno zdanie: „Mocniej-szybciej-więcej-tak!”.
193