nie zamierzasz odejść z powodu lana i kontraktu na moje życie...
Bones się uśmiechnął.
— Wywieszasz białą flagę?
— Nie tak szybko. Mówię tylko, że możemy spróbować. Powoli. Zobaczymy, czy to wszystko nie wybuchnie nam prosto w twarz. Nie mówię, że wyznamy sobie wieczny miłość, a ja padnę na plecy z rozłożonymi nogami.
Usta Bonesa rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
— Są jeszcze inne pozycje.
Te słowa - i wyraz jego oczu - odczułam jako pieszczotę na swojej skórze. Wzięłam głęboki wdech. Właśnie dlatego zdecydowałam się na celibat. Nie było mowy, że bym utrzymała emocje na wodzy, gdybym do tej wybuchowej mieszanki dodała jeszcze seks. Nie minęłoby pięć sekund, a wykrzyczałabym całemu światu dozgonną miłość do Bonesa.
— Decyduj się -- zażądałam krótko.
— Zgoda.
Zamrugałam zdziwiona. Czy to wszystko działo się naprawdę? A może to był kolejny z licznych szalonych snów o Bonesie?
— W porządku.
Nie wiedziałam, co by tu jeszcze dodać. Albo zrobić. Uścisnąć mu dłoń? Przypieczętować umowę pocałunkiem? Wykrzyknąć: „celibat jest do kitu!” i zedrzeć z siebie ubranie? Powinna istnieć jakaś instrukcja chodzenia z wampirem... Czułam się zagubiona.
Bones przechylił głowę, a potem westchnął z rezygnacją.
Kitten... Twoje postanowienie zostanie poddane pró-Mc wcześniej, niż sądziłaś.
Co?
- O czym ty mówisz?
Bones wstał.
- Przyszła twoja mama.