że to dobry pomysł? Dlaczego pozwoliłam, żeby niepo hamowana żądza zemsty na ojcu kazała mi ukryć swoje zamiary przed Bonesem? Mencheres powiedział, że satys fakcja z zemsty jest najbardziej pustą z emocji. Widać skłaniała również ludzi do najgłupszych decyzji.
- Ale ja już należę do Bonesa — uciekłam się do ostatniego argumentu. — Pił moją krew i robił ze mną w łóżku rzeczy, za które w niejednym stanie grozi kara!
-- Rodowód przebija prawo własności, moja droga -rzekł łan jedwabistym głosem. -- Dlatego wspomnienia miłych chwil spędzonych z tobą będą jedynym, co Crispi-nowi po tobie pozostanie.
-Wybacz, ale mam odmienne zdanie - oświadczył Bones. - Masz rację, że pochodzenie znaczy więcej niż własność, ale nie możesz rościć sobie do niej praw, jeśli jest moją żoną.
łan wyglądał na równie zdezorientowanego jak ja, ale po chwili się opanował i stwierdził to, co oczywiste:
- Ale nie jest.
Bones wyciągnął z kieszeni nóż. Napięłam mięśnie, sądząc, że teraz zacznie się ogólna bijatyka. Ale on tylko przeciągnął ostrzem po wnętrzu swojej dłoni, a potem zacisnął ją, krwawiącą, na mojej ręce.
- Zgodnie z prawem krwi jesteś teraz moją żoną -oznajmił donośnie i zaraz dodał ściszonym głosem, żebym tylko ja go usłyszała: — Wyobrażałem sobie, że ta chwila będzie trochę bardziej romantyczna, ale nie pozwalają na to okoliczności.
- Chyba oszalałeś! - krzyknął łan z wściekłością, wy-szarpując sztylet zza paska.
- Nie ruszać się! - zagrzmiał czyjś głos.
łan zamarł, podobnie jak Bones, który właśnie skierował nóż w stronę swego niedawnego pana. Przejściem sunęła ciemnowłosa postać, a obecni rozstępowali się przed nią na boki. Nawet gdybym miała zamknięte oczy, wiedziałabym, że to Mencheres. Poczułam obmywającą mnie czystą moc.
- Mencheres. - Bones lekko skłonił głowę. — Mylę się czy mam rację?
- Masz, ale z jedynym wyjątkiem - brzmiała gładka odpowiedź wampira.
- Zawsze stawałeś po jego stronie, a nie mojej! — wybuchnął łan, zapominając o szacunku.
Bones przewrócił oczami.
- Byle nie znowu to samo.
- Nie chodzi o wybieranie tej czy innej strony - rzekł Mencheres. - Powiedziałem, że Bones ma rację we wszystkim, prócz jednej rzeczy. Cat jeszcze nie ogłosiła go swoim mężem.
łan uczepił się tych słów jak ostatniej szansy.
- Nie wiesz, co to oznacza, Cat. Nasze małżeństwa wyglądają inaczej niż u śmiertelników, wśród których rozwody są równie powszechne jak oddychanie. Jeśli się zgodzisz, będziesz związana z Crispinem na resztę życia. Nie można zmienić zdania, nie można się uwolnić, dopóki jedno z was naprawdę nie umrze. Gdybyś przespała się z innym mężczyzną, Bones miałby prawo go zabić i nie obawiać się kary.
Mencheres uśmiechnął się, ale wcale nie był to wesoły uśmiech.
367