82707 RZYM 104

82707 RZYM 104



Powiedziałam to wprost, żeby pozbawić go złudzeń. Noah był miły, ale wiedziałam, że nic więcej się między nami nie zdarzy.

-- Rozumiem dziwne godziny pracy i życie pod telefonem. W nagłych wypadkach ludzie dzwonią do mnie bev względu na porę. Moja praca nie jest taka ważna jak twoja, ale mimo wszystko. Nawet najmniejsze istoty zasługują na troskę. Zawsze uważałem, że o prawdziwym charakterze człowieka świadczy to, jak traktuje słabszych od siebie.

No, no. Pan doktor właśnie zyskał w moich oczach.

-    Przykro mi, że Denise nie mogła przyjść - powiedziałam, chyba już po raz piąty. — Myślę, że polubiłbyś ją.

Noah pochylił się ku mnie.

-    Z pewnością, ale nie żałuję, że nie przyszła. Brak życia towarzyskiego posłużył mi tylko jako pretekst, żeby cię zaprosić. Tak naprawdę, chciałem po prostu iść z tobą na randkę. To chyba przez te puchate kapcie.

Roześmiałam się, co bardzo mnie zaskoczyło. Szczerze mówiąc, spodziewałam się kiepskiej zabawy, ale okazało się, że jest całkiem przyjemne.

-    Będę to miała na uwadze.

Przyjrzałam mu się nad kieliszkiem. Noah miał na sobie szarą koszulę bez kołnierzyka, sportową kurtkę i grafitowe spodnie. Jego czarne włosy były świeżo ostrzyżone, ale jeden kosmyk wciąż opadał mu na czoło. Doktorowi Noahowi z pewnością nie powinno brakować towarzystwa. Nawet jeśli jego skóra nie miała kremowego połysku i nie lśniła w świetle księżyca...

Potrząsnęłam głową. Do diabła, muszę przestać wciąż myśleć o Bonesie! Nie było dla nas dwojga nadziei. Nawet , IJ.y udało nam się pokonać takie nieprzezwyciężone i • . ./kody jak moja praca albo ślepa nienawiść mojej

.....Id do wszystkiego, co ma kły, i tak by nam nie wyszło.

Iłmir. hył wampirem, który pozostanie wiecznie młody, i - I* /.is gdy ja się zestarzeję i umrę. Istniał tylko jeden spo-"I. im nieśmiertelność: przemienić się, a tego nie chcia-I mi /robić. W tej sytuacji mogłam tylko od niego odejść, .Ihh pękało mi serce. Do licha, Bones pewnie już nawet mnie nie myślał. Po prostu żył dalej; nie widzieliśmy się i *i •u.ul cztery lata. Może ja też powinnam zapomnieć.

I kitujemy sobie deser i pójdziemy na spacer? - zapro-po nowałam.

Noah nawet się nie zawahał.

Z przyjemnością.

I )ojazd na plażę zajął nam czterdzieści minut. Był ma-i/it, w powietrzu nadal czuło się zimowy chłód, więc moc niej otuliłam się płaszczem dla ochrony przed zimną ■ m e.iniczną bryzą. Noah szedł obok mnie z rękami w kie-/< niach.

Uwielbiam ocean. Właśnie dlatego przeprowadziłem .ię z Pittsburgha do Virginii. Kiedy zobaczyłem go po raz I 'icrwszy, od razu wiedziałem, że chcę mieszkać w pobliżu. I'i zy oceanie czuję się mały, ale jednocześnie mam wrażenie, jakbym był częścią czegoś większego. To brzmi beznadziejnie, ale taka jest prawda.

Uśmiechnęłam się smutno.

-Wcale nie beznadziejnie. Ja podobnie czuję się w gó-i och. jeżdżę tam, gdy tylko mam okazję...

Zawiesiłam głos., kiedy przypomniałam sobie, z kim po i ;iz pierwszy zobaczyłam góry. To się musi skończyć.

37


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 100 Powiedziałam to cicho, unosząc się do półprzysiadu. Grendel natychmiast przestał się śmiać
RZYM 104 że to dobry pomysł? Dlaczego pozwoliłam, żeby niepo hamowana żądza zemsty na ojcu kazała m
RZYM 103 -    Doprawdy? To teraz powiedz mi całą resztę... Juan i Tatę włączyli się
62984 RZYM 10 4 Tylko o tym byłam w stanie myśleć. Rozpaczliwie wbija łam palce w plecy Bonesa, żeby
RZYM 104 do niej. A to z kolei oznacza, że jesteś również moją włas nością, chociaż wcale nie napaw
RZYM 104 drżenie nóg. Nigdy nie okazuj strachu. To byłoby jak dzwonek wzywający na kolację. Dwa tow

więcej podobnych podstron