drżenie nóg. Nigdy nie okazuj strachu. To byłoby jak dzwonek wzywający na kolację.
Dwa towarzyszące nam wampiry otworzyły gigantyczne, rzeźbione podwoje. Spade pokazał mi gestem, żebym weszła do środka. Wkroczyłam swobodnie do nieznanego, niebezpiecznego świata, jak Kopciuszk do sali balowej.
Kopuła Gromu, pomyślałam natychmiast. Gotycka, luksusowa Kopuła Gromu. Pusty środek pomieszczenia, który można by uznać za arenę, otaczały amfiteatralnie rozmieszczone okazałe krzesła, kanapy i postumenty. Z każdego rzędu widziało się z góry groźną, prostokątną platformę. Ponieważ przejście, którym szłam, prowadziło wprost do niej, właśnie tam się skierowałam.
Na mój widok rozległy sie szepty, tak liczne, że zlały się w jeden niezrozumiały pomruk. Najwyraźniej stanowiłam główną atrakcję wieczoru. Jakie to miłe. Z całych sił powstrzymywałam się, żeby wśród tych niezliczonych twarzy nie szukać tej, którą kochałam. Bones tu był. Wyczuwałam jego obecność mimo potężnego wiru energii. Do diabła, po tej ilości krwi, jaką z niego wyssałam poprzedniego dnia, odbierałam jego zapach.
łan siedział niczym król na samym środku sali. Najniższy rząd siedzeń znajdował się o jeden poziom wyżej od platformy. Lekko uniosłam głowę, spojrzałam na niego i udałam zaskoczenie.
- A więc to ty za tym wszystkim stoisz? Szczerze żałuję, że wtedy nie przekręciłam, tego noża. Zejdź tutaj, a zaraz naprawię to przeoczenie,
łan również starannie się ubrał. Miał na sobie luźną jedwabną koszulę z żabotem. Sądząc po stylu, pochodziła z końca osiemnastego wieku. Perłowy kolor pasował odcieniem do jego skóry, kasztanowe włosy były starannie ułożone. Turkusowe oczy patrzyły na mnie wyczekująco.
- Twój sztywny kostium nie oddawał ci sprawiedliwości, Catherine. Jesteś wprost zachwycająca.
- Dobrze, że słyszy to tyle osób, bo przynajmniej nie będę musiała się powtarzać. Raz na zawsze przypominam, że mam na imię Cat. - Ponieważ wszyscy i tak już mnie widzieli, ukrywanie imienia, którego używałam w pracy, wydawało się niepotrzebne. - A teraz do rzeczy. Nie przywlokłam tutaj swojego tyłka po to, by usłyszeć, że podoba ci się moja suknia. Gdzie są moi ludzie? I czego chcesz? Musisz być wniebowzięty, że udało ci się mnie wytropić i zaszantażować.
łan uśmiechnął się z wyższością, pewny swojej przewagi.
- Za pomoc w odnalezieniu ciebie możesz podziękować swojemu staremu przyjacielowi, Cat. Coś mi sie zdaje, że go jeszcze pamiętasz. Crispinie, przywitaj się ze swoją byłą uczennicą.
-Witaj, skarbie. Dużo czasu minęło, odkąd cię... smakowałem — usłyszałam za swoimi plecami.
Ukryłam uśmiech i odwróciłam się w stronę głosu.
Może i byłam stronnicza, ale moim zdaniem Bones prezentował się o wiele lepiej niż łan, chociaż nie zdołałam powstrzymać uśmieszku, kiedy zobaczyłam jego włosy. Od czasu gdy ostatnio go widziałam, ufarbował je na taki sam platynowy blond, jaki zapamiętałam tamtej nocy, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Świeżo przycięte, okalały jego głowę krótkimi lokami. Miał na sobie szkarłatną koszulę, bardzo współczesną w porównaniu z żabotami lana.
347