RZYM 104

RZYM 104



-    O czym? - W moim głosie pojawiła się lodowani nuta. - Co, w całej swojej przebiegłości, postanowiłeś prze- | de mną ukryć?

Don zmarszczył brwi.

-    Nie bądź złośliwa. Podjąłem decyzję w oparciu o in formacje, które wtedy były istotne. Sama dochodziłaś do siebie po wstrząsie spowodowanym tym, że popełniłaś błąd w ocenie, więc nie powinnaś tak skwapliwie mnie winić.

O, bronił się. To nie był dobry znak.

-    Dobra, mów. Czego nie wiem?

-    Po tym, jak zginął Dave, byłaś roztrzęsiona, co jest zrozumiałe. Właśnie dlatego dałem ci wolne. Cztery dni po tym, jak poszłaś na urlop, zadzwonili do mnie z programu ochrony świadków. Danny Milton zniknął.

-    Co takiego?! - Zerwałam się z krzesła i uderzyłam pięścią w biurko, aż podskoczyły wszystkie rzeczy, które na nim leżały. - Jak mogłeś mi o tym nie powiedzieć? Właśnie z powodu tego zasmarkanego dupka nie zabiłam Lazarusa, a przez moją decyzję zginął Dave!

Don popatrzył na mnie spokojnie.

-    Nie mówiłem ci od razu, bo wiedziałem, że właśnie tak zareagujesz. Dave był żołnierzem, jeszcze zanim cię spotkał, Cat. Znał ryzyko. Nie rób z niego słabeusza, biorąc całą odpowiedzialność na siebie.

-    Zachowaj kazanie na niedzielę, pastorze - rzuciłam. - Ktoś słyszał coś o Dannym? Znaleziono jego ciało, jakikolwiek ślad? Jakim cudem, do cholery, zniknął cztery dni po naszym wyjeździć z Ohio? Nie przenieśli go w bezpieczne miejsce, tak jak kazałam?

Przewieźliśmy go śmigłowcem do Chicago, w szpi-, ,lu był przez cały czas pilnowany. Szczerze mówiąc, me v|Cmy, co się stało. Kiedy Danny zniknął, Tatę od razu pojechał na miejsce, ale nic nie znalazł. Od tamtej chwili kich po Miltonie zaginął.

To był wampir - stwierdziłam bez wahania. - Tyl-I o wampir mógł niepostrzeżenie wejść i wyjść ze szpitala,

„i,, alarmując strażników. Potem ich zahipnotyzował, tak „ «, wszystkim zapomnieli. Ale na miejscu musiał zostać i ,kiś ślad. Wampiry zawsze go zostawiają - to jak ich wi-/ ytówka! Jadę do szpitala.

Nigdzie nie jedziesz. W szpitalu wszystko sprawdzono i sfotografowano, ale nie to jest teraz najważniejsze.

I J.is interesuje, czy Danny żyje, a jeśli tak, to czy stanowi Mldeś zagrożenie. Powiedziałaś przy nim coś, co mogłoby być użyte przeciwko tobie? Przychodzi ci na myśl jakieś

i y/.yko, choć zmieniono mu pamięć?

Mnie bardziej obchodził sposób, w jaki porwano I ).mny ego. Musiał zostać jakiś ślad. Tatę po prostu go

ule znalazł.

- Pokaż mi zdjęcia. Potem zastanowię się nad twoim

problemem.

Don sapnął z irytacją.

-    Dam ci zdjęcia. Zrobię nawet coś więcej. Mamy tu-uj W ośrodku wszystkie rzeczy zabrane ze szpitala, az do ostatniego wacika. Każę je przynieść do twojego biura i możesz sobie tracić czas. Ale jak skończysz, powiesz ml, . y,y są powody do niepokoju, że Danny może cos komuś

powtórzyć.

-    Dobrze, Don - odburknęłam.

75


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
RZYM 104 Kilka osób obejrzało się na mnie, bramkarz rzucił nu bardzo dziwne spojrzenie. Pewnie się
RZYM 104 się w tej sytuacji trochę nieswojo, na szczęście, Bones szyi) ko wrócił. Przesunął dłońmi
RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardliwie i
57158 RZYM 104 Do moich stóp rzucono jakiegoś szlochającego człowic ka. Spojrzałam na niego pogardl
57801 RZYM 104 SIEDEMNASTY Zerwałam się na równe nogi. —    O cholera! - W panice pr
82707 RZYM 104 Powiedziałam to wprost, żeby pozbawić go złudzeń. Noah był miły, ale wiedziałam, że
RZYM 104 kontrast aż zapierał dech w piersiach. Spojrzenie oczu o tal ciemnym odcieniu, że były nie
RZYM 100 postaci. Następnie obiektyw skierował się na wrak furgo netki. Kamerzysta najwyraźniej prz

więcej podobnych podstron