DSC04724

DSC04724



218 Rozdział 4 — Niemcy o tztuce — Oświecenie i wczesny romantyzm

Niełatwo przychodzi ludzkiemu duchowi pogodzić się z doskonałością dzieła bliźniego, tak wielką, że wypada tylko skłonić przed nim głowę i oddać mu cześć. Często wieczorny zmierzch koił przyjaznym spokojem moje zmęczone badawczym patrzeniem oczy; w mroku niezliczone części budowli stapiały się w zwarte masywy, które stawały przede mną w całej swej wielkości i prostocie tak, że nareszcie, uszczęśliwiony, mogłem rozkoszować się nimi, a zarazem ogarniać je myślą. Aż raz ukazał się, w mglistym przeczuciu, duch wielkiego mistrza. Czemuż się tak dziwisz? — zaszeptał do mnie. Wszystkie te bryły były konieczne, czyż nie dostrzegasz ich we wszystkich starszych kościołach mego miasta? Nadałem tylko ich dowolnym wielkościom harmonijne proporcje. Szeroki krąg okna, który odpowiada nawie kościoła — zwykle był to tylko otwór, wpuszczający światło dnia — otwierający się nad głównym wejściem, które dominuje nad dwoma mniejszymi po bokach, mniejsze okna w górze, tam gdzie wiszą dzwony — wszystko to było konieczne i udało mi się pięknie! Ach, lecz kiedy przelatuję przez mroczne, wyniosłe otwory tu z boku, które zdają się puste i niepotrzebne! W ich śmiałym, smukłym kształcie ukryłem tajemne siły, które miały dźwignąć w górę obie wieże; ach, lecz tylko jedna z nich stoi smutno, bez głównej ozdoby z pięciu wieżyczek, jaką dla niej przeznaczyłem, aby jej i jej królewskiej siostrze składały hołd okoliczne prowincje! I opuścił mnie, a ja pogrążyłem się we współczującym smutku, aż ptaki poranne, zamieszkujące tysięczne otwory budowli, zaświergotały radośnie na powitanie słońca i obudziły mnie z półsnu. Jak świeżo jaśniała katedra, witając mnie w blasku wonnego poranka! Jak radośnie mogłem wyciągnąć ku niej ręce i patrzeć na wielkie, harmonijne bryły, ożywające w niezliczonych drobnych częściach — jak w dziełach wiecznej natury wszystko, aż po najmniejsze włó-klenko, ma tu swą formę i udział w całości. Jakże lekko wznosi się w górę olbrzymia, potężna budowla; jakie w niej wszystko kruche, a przecież wiecznotrwałe! Twojej nauce zawdzięczam, geniuszu, że nie doznaję już zawrotu głowy w twoich głębinach i że mej duszy udziela się błogi spokój ducha, który może spoglądać na swe wielkie dzieło t mówić Jak Bóg: jest dobre!

Jakże więc mam się nie oburzać, święty Erwinie, kiedy niemiecki znawca sztuki, na podstawie opinii zazdrosnych sąsiadów, zapomina o swej wyższości i umniejsza wartość twego dzieła słowem „gotyckie”, którego nie rozumie? A przecież powinien dziękować Bogu, że może głośno obwieścić: oto niemiecka architektura, nasza architektura! Własną architekturą nie może poszczycić się Włoch, a jeszcze mniej Francuz. A jeżeli sobie samemu nie chcesz przyznać pierwszeństwa, to wykaż nam — co nie obejdzie się bez pewnych trudności — że tak budowali już Goci. A jeśli w końcu nie dowiedziesz, że Homer był już przed Homerem, to pozostawimy ci chętnie historię małych udanych i nieudanych prób, a sami, pełni czci, staniemy przed dziełem mistrza, który pierwszy stworzył z rozproszonych elementów jedną, żywą całość. A ty, mój drogi duchowy bracie, który, jak ja, poszukujesz prawdy i piękna, nie słuchaj próżnej gadaniny o sztuce, lecz pójdź, rozkoszuj się i patrz! Strzeż się, byś nie znieważył imienia swego najszlachetniejszego artysty i pospiesz, by obejrzeć jego znakomite dzieło! Jeśli wywrze ono na tobie odpychające wrażenie lub nie wywoła żadnego, to bywaj zdrów, każ zaprzęgać i dalej, do Paryża! Przyłączam się do ciebie, drogi młodzieńcze, który stoisz poruszony przed katedrą i nie umiesz pogodzić sprzeczności nurtujących twą duszę; raz odczuwasz nieprzepartą moc wielkiego dzieła, a raz wymyślasz mi od marzycieli — bo widzę piękno tam, gdzie ty dostrzegasz tylko siłę i szorstkość. Nie pozwól, by rozdzieliło nas nieporozumienie, nie daj się rozpieścić zniewieściałej nauce dzisiejszych pięknoduchów i nie przestawaj cenić wymownej szorstkości, bo w końcu twe chorowite zmysły będą mogły znieść tylko nic nie mówiącą gładkość. Chcą, byście uwierzyli, ze sztuki piękne powstały z właściwej nam rzekomo skłonności do upiększania otaczających nas rzeczy. To nieprawda! Te słowa mogłyby być prawdą w znaczeniu, w jakim używa ich mieszczuch i rzemieślnik, ałe nie filozof.

Sztuka jest najpierw twórcza, zaś dopiero potem piękna, a przecież jest prawdziwą i wielką sztuką, często nawet prawdziwszą i większą od sztuki pięknej. W człowieku tkwi twórcza natura, która zaraz objawia się w działaniu, gdy ma on zapewnio-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DSC04721 214 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie 1 wczesny romantyzm JOHANN WOLFGANG GOETHE 0
DSC04725 216 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie 1 wczesny romantyzm cuski filozofujący znawco
DSC04722 222 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie 1 wczesny romantyzm wielkich masywach o kszta
IMG?11 210 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie i wczesny romantyzm>41 obrzydła Kolchida wie
IMG?06 17g Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie i wczesny romantyzm miotów materialnych były za
IMG?02 170 Rozdział Niemcy o sztuce — Oświecenie i wczesny romantyzm nych gramatyków, nie można
IMG?04 174 Rozdział 4 — Niemcy sztuce Oświecenie i wczesny romantyzm nawet wtedy, gdy nie potra
IMG?05 176 Rozdział 4 — Niemcy o sztuce — Oświecenie I wczesny romantyzm ma z nich od razu to, co od

więcej podobnych podstron