;,v! po wlany >: racji swych studiów (The Growlh o f 1’tato'a
1 my tylko pokrótce trzy teorio totemizmu Frazcra: „ex-« * • c.*vh teoria zewiftjtT/nćj duszy (The Gulden Bough,
2. s. 332), „ccorwnucaT theory", czyli teoria ekonomiczna and £.rugamy, 1910, t. 1, s. 113), „conceptfonal tlic-
. 61) — wykazują
totemizmu aż do
f •n.jiiia mu w ostatniej teorii pojęciowej charakteru niereli-o. Skwitujemy krótkim cytatem kapitalne w swej orygi-, ->- .prawciwstawności magii jako nie-t . :*r.cj nauki — „the bastard sister of science” (bękarciej r r/cy nauki) i religii jako nieumiejętnej metafizyki z znsa-jrą u obu rozbieżnością postawy wobec wyczuwanych prawi-i ;<ci świata: tam (w magii) podpatrywania, tu (w religii) r*-:er.:a w możność podpatrzenia i uderzenie w ton pokory.
religię rozumiem prze błagi wa nie i zjednywanie sobie sił • - "jszych od człowieka, które w przekonaniu wierzącego cs;4 : kontrolują bieg wydarzeń i ludzkiego życia. W tym nietrudno zauważyć, ze religia przeciwstawia się z zasady r rno magii, jak i nauce...” 29
nakreślmy jeszcze drzewo .genealogiczne frazerowskiej
i.łagia sympatyczna (sympathetic magie)*
praktyczna
teoretyczna
ac?*tr«na • 'irJcotsyzn
kontaktowa (na rzekomym prawie styczności w czasie i przestrzeni)
czarodziejska (w celach wy wo-lawczych)
tabuiczna (w celach zapobiegawczych)
" j ...o. ;6 się z przyswajaniem językowi polskiemu dziwolągu •*:. r.ia ,y:np it'tyczna", j;ik proponuje M. Nowaczyk (James
*“**''■' (> *cza .. ymp styczny". Pozostańmy przy „magii sympnty-
—' »yvbp^t:ą di> mat, i i, biorąc określeni^ w sen u* dosłownym. Tcr-
m -tyc^n. używa również doc. Jan Liltyński w przedrno-
)\ \?. ded \y ir form iii 71* i la Fr >a t ,>» /■•■ \ =
) .i . s b. . * „ i-i i , .i r.ioin ri-liŁUo-
_
łącznie Złotą gałęzią.
W jfdenastotomowyni arcydziele Frazera skupiają się niby w soczewce wszystkie podane pobieżnie założenia i zamierzenia retyczne. Stało się już truizmem, że jest to dzieło klasyczne,
zadziwiające ogromem przerobionego materiału, oszałnmiujące zakresem zainteresowań autora. Natomiast mniej uwagi poświecili historycy dorobku Frazcra strońie metodologicznej tej wielotomowej pracy, a już zupełnie marginalnie zajmowano się molywa-cją psychologiczną podjęcia tego tak pracochłonnego dzieła. Wedle anegdoty, wielki Frazer nawet przy śniadaniu czytał książkę rozłożoną na pulpicie.
Więc najpierw pytanie, dlaczego Frazer zdobył się na tak ogromny trud badawczy. Co skłoniło młodego filologa-klasyka, badacza Platona i Salustiusza, zbieracza materiałów do komentarza Pauza ni uszowego opisu Grecji do zajęcia się religioznawstwem porównawczym religii tak odmiennych cywilizacji, jak Polinezja, Australia, Egipt czy starożytna Skandynawia? Co pozwoliło mu wytrwać w gigantycznym przedsięwzięciu?
W okresie studenckim religioznawstwo stanowiło dla Frazera — raczej miłe oderwanie od studiów zasadniczych. Zapoznał się wprawdzie z opus magnum Tylora, lecz ta lektura wcale nie oderwała go od pisania rozprawy naukowej na temat platonizmu. Potem uczęszczał na seminaria orientalisty Williama Robertsona Smitha, lecz ten uczony raczej zachęcał go do badań w innym kierunku, mianowicie nad totemizmem. To on namówił młodego uczonego do napisania artykułu o totemizmie dla Encyklopedii Brytyjskiej. Nadto pociągała Frazera literatura piękna, historia, filozofia. Miał wszelkie dane, aby pójść utartą, normalną drogą angielskiego filologa o osobistych i nicobowiązujących ciągotach folklorystycznych.
Podczas wertowania świeżo odkopanych w 188* roku w ^świątyni Diany Nemorejskicj koło jeziora Alba no tekstów italskich filolog natrafia na „barbańkón kai Skythikdn pen to hierón ethas; kapłanem bogini Diany i jednocześnie królem sw .tego gaju... staje się ten, komu uda się odłamać konar z rosnącego w g ij i