O, jak mi obrzydł len siary dziadyga, którym się stałem.
Czego ode mnie chce ta pała łysa, którą oglądać przy goleniu muszę?
Niechbym raz w lustrze ujrzał moją duszę, skoro z niej cierpki szpik tych słów wysysam.
Któryś na obraz Swój i podobieństwo nas w celu znanym tylko Tobie stworzył, spójrz teraz na mnie: mógłbyś tak okropnie jak ja wyglądać, Stworzycielu boży?
Trupem za życia sam sobie już cuchnę, więc jak nie tęsknić do wonności raju, gdy sztuczne zęby ze strachu szczękają niimiż to będę gryzł ziemię-matuchnę?
Pod utworem tym, zatytułowanym Ściśle osobiste, poeta postawił datą: „Wrzesień 1968" — jak gdyby przenosząc jego prywatność w domenę historii. Od strony zaś obrazowania poetyckiego obserwujemy tu, w sensie znacznie istotniejszym niż chwyty czysto techniczne, jeszcze dalsze odejście od dekoracjonizmu nader znamiennego dla liryki dwudziestolecia, zarowno Ua-dycjonalizującej, jak awangardy żującej, z jej mieszczańskim kultem pieścidełekw rodzaju: „Nie płacz, my lady, że twój salon fruwa nad miastem jako balon... albo Ten hymn z jedwabiu ponad okrucieństwem z cukru... Pierwsza z tych fraz dotyczyła lęków eschatologicznych wynikłych z zadumy nad osnutym tajemnicą koncern świata, druga — erotycznych dumań nad tajemnicami damskiego dezabilu. Dodam nawiasem na plus pierwszego z poetów, że w jednym ze swoich dzieł satyrycznych
wyszydził drugiego, przypisując mu studium zatytułowane Noga i jej okolice. Nomina sunt odiosa gdyż powyższe przykłady drobne, lecz nie pozbawione cech ogólnych, mają jedynie ułatwić nam lokalizację liryki Wittlina na tle czasów i niedawno minionych i teraźniejszych. '
Autora Hymnów przypomnieli dopiero przed czte. rema laty Stanisław Grochowiak i Janusz Maciejewski, umieszczając go w swojej Antologii pomiędzy Jarosławem Iwaszkiewiczem a Marią Pawlikowska-Jasno-^Prezentowany tam skądinąd nader' skąpo, Wittlm ujawnił jednak — do czego przyczynili się również i obaj antologiści, dzięki inteligentnemu doborowi sześciu liryków — swoją myśl poetycką i swoją odrębność. Dopomogło mu w tym zresztą i rzeczone sąsiedztwo, sprawiając, że w chórze skamandrytów głos Wittli-™ zabrzmiał raz jeszcze dość wyraźnym dysonansem. Wittlm publikował wprawdzie swoje utwory wierszem i prozą w „Wiadomościach Literackich'- i „Skamandrze", duchowo jednak wy dawał się znacznie bliższy wileńskim zagarystom. Ich i jego wiersze o treściach politycznych i socjalnych miały wiele cech wspólnych, aczkolwiek inaczej nachyloną płaszczyznę ideową. Wittlin wyznawał i głosił franciszkanizm, widząc w nim jedyny skuteczny kierunek pacyfizmu — autentyk nie wzorowany na Wellsowskim scjentyzmie, tak popularnym w rejonach Skamandra i jego akolitów: ta właśnie pasja sama w sobie, bez chrześcijańskiej aury, spokrewniała go z grupą młodych wilnian. Pisał w Grzebaniu wroga (Hymny):
I wola była to Boża,
By nafta i przemysł węglowy,
12
13