12 Eurypides • Tragedie
od czasów Pizy strata i wystawienia przez Tcspisa pierwszej tragedii w roku 535/534 p.n.c. Ten Dionizos został już dzięki sankcji państwowej jak gdyby „oswojony”, lecz przetrwała pamięć o czasach, kiedy czciciele nowego boga Mli przez Grecję jak groźna rewolucyjna siła, wstrząsając podstawami starego porządku i wywalczając swemu panu jego uprzywilejowaną pozycję.
Potem wszystko się wyrównało, nawet sam Apollon przyjął Dionizosa w swoim najświętszym sanktuarium w Delfach, gdzie miały współistnieć kulty i świątynie Apołlona, Dionizosa i Ateny. Pamięć pochodu Dionizosa z Indii po Grecję trwała w opowieściach mitycznych, w obyczaju dni świątecznych, kiedy najsilniej odżywały bak-chiczne szaleństwa kultu wina i płodności przyrody, ale formy stały się już mimo wszystko złagodzone, zinstytucjonalizowane, mieściły się w uregulowanym, kultowym ładzie greckiej społeczności.
Inaczej, bliżej początkowej spontaniczności musiało to wyglądać w krainach, skąd przywędrował bóg lub przez które po drodze do Grecji przechodził, a które nie przeszły jeszcze takiego cyklu rozwoju cywilizacyjnego jak Grecja ani nic doszły do kultury takiej jak Ateny wieku oświecenia. Eurypides musiał chyba w Macedonii zetknąć się z reliktami obyczaju kultowego, które dla Grecji były już przeszłością, z wybuchami emocji i pasji żywszymi niż oglądane w ojczyźnie. Stary poeta, przez całe swoje długie życie wciąż otwarty na wszystko, co nowe, nic mógł nie dostrzec i nie przeżyć tego, z czym się tam spotkał. Przez całą jego twórczość przewija się przecież zainteresowanie tą sferą przeżyć ludzkich, jednostkowych i społecznych, która związana jest z kultem i religią. Eurypides analizował i krytykował powszechnie przyjęte pojęcia i przekonania o bogach, ich sile, ich postępowaniu, służbie dla nich. Poddawał sceptycznemu nieraz oglądowi obrzędy, wróżby i kultowe zakazy, szukał religii uszlachetnionej, w której bóstwa byłyby potęgami moralnymi, a nie tylko istotami wprawdzie większymi i silniejszymi od ludzi, ale równic jak oni niesprawiedliwymi i ułomnymi moralnie. Chciał religii oświeconej; nie mogąc jej znaleźć, szukał mądrości racjonalnej w sferze, gdzie rządzi nic rozum, lecz uczucie, nic logika, ale emocje. Dotyczyło to przecież religii greckiej, która w jego epoce, przynajmniej w oczach najbardziej oświeconych członków społeczności, ewoluowała już w kierunku racjonalizacji, przesiąkała już filozofią.
W Macedonii jednak znaleźć się musiał w świccie rozumowo trudnym do przyjęcia, pośród kultów żywiołowych, związanych z irracjonalnymi stronami ludzkiej natury, wiążących człowieka z życiem przyrody - bujnym, poddającym swych czcicieli takim samym bodźcom, jak wszystko, co żyje, płodzi, rośnie. Człowiek wchodzi w bóstwo, a bóstwo w człowieka. Istnieją dziś jeszcze w naszym języku, ze zmienionym nieco, czasem nawet bardzo, znaczeniem słowa, które Grecy stworzyli, chcąc oddać te stany i przeżycia: ekstaza (ekstasis), czyli jak gdyby ‘wyjście z siebie’, entuzjazm (en-thousiasmós), tyle co ‘włączenie się w bóstwo' czy może •przyjęcie w siebie bóstwa’. Mogą one nam przybliżyć istotę przeżycia religijnego właśnie w greckich kultach orgiastycznych, przede wszystkim zaś w kulcie Dionizosa. Jego formy i praktyki miały też wyjątkową siłę przyciągania, a już szczególnie silny rezonans budzić musiały w naturach poetyckich, czego świadkiem może być choćby jedna z pierwszych wyrazistych osobowości w liryce greckiej, poeta Archiloch z Paros.1
Ale emocja przeżycia religijnego to tylko jedna strona tego zjawiska; obok istnieje druga: ocenianie tych samych przejawów emocji przez racjonalny, beznamiętny, wartościujący umysł, próba obiektywnego opisu przejawów kultu i wiary. Jest jeszcze i trzecie stanowisko, kiedy krytycyzm sam z kolei przechodzi w zacietrzewienie, kiedy upieranie się przy swojej racji przeszkadza w próbach zrozumienia racji innych, zwłaszcza gdy wydają się one naruszać istniejący, a uważany za jedynie dobry i właściwy, porządek- Jeśli zmiany dokonują się gwałtownie, potęguje to pasje obu ścierających się sił: i tej rewolucyjnej, która ład zastany rozsadza, i tej zachowawczej, która starego porządku coraz bardziej reakcyjnie broni. •
Tutaj chyba leży główny problem dionizyjskiej tragedii Eurypidesa. Na społeczność żyjącą wedle od wieku ustalonego porządku, czczącą swoich dawnych, rodzimych i tradycją przekazanych bogów w czcigodnych odwiecznych kultach, społeczność uporządkowaną wedle odziedziczonego obyczaju, w posłuchu dla władzy, w przestrzeganiu norm, takich jak rozgraniczenie stanu i płci, poddanie kobiet surowemu porządkowi obyczajowemu, spada nowy orgiastyczny
1 Por. np. Archiloch (fr£ 120):
Umiem wltdry Dionizo**
*ęfcx lucln. - dyximby sbmoa-ac, ttedy wino niczym pwne mnie pcnzi.
(jirzrklid). Diaielewia)
(pr/yp. red.]