31 1 ecrtĄ jtdtwuk pt)thitsj*yth
mi iści?) czującą ałlx> intuicyjną nazywamy wszystko to. co znajduje się w świadomości bez działania aperccpcji czynnej. Czuciem zaś nazywamy każdy niczorganizowany jeszcze myślowo stan świadomości. Termin wice ten nic ma n nas nic wspólnego z pojęciem „czuć elementarnych”.
V. rozwiniętym powyżej pojęciem „jednostki” dałyby się porównać niektóre zapatrywania G. II. Lcwc«a, wypowiedziane w jego Zagadmicniach duchu i tycia.
..Organizm życiowy, mówi Lewes, rozwinął się z bioplazmy; psychiczny organizm rozwija się / tego, co przez analogię można by nazwać psychoplazmą. Bioplazma cechuje się ciągłością i jcdnoczcsnością rudni drobinowego składania się i rozkładu; z tych zaś powstaje cały mechanizm, utrzymywany przez nie również i różniczkowany. Jeżeli zamiast rozważania całego organizmu życiowego, rozważać będziemy tylko jego strony czuciowe i ograniczymy .się do układu nerwowego, to będziemy mogli przedstawić drobinowe ruchy bioplazmy za pomoc.} nerwowych drgań psychoplazmy: drgania te są tym, czemu ja nadaję nazwę nerwowych jednostek: jest to surowy materiał świadomości” (Zagad. ducha i tycia: Zasady psychologiczne, § (i; wcrlł. tłum. po!. J. K. Potockiego, s. 112). Psycho-plazma ta, czyli materiał czujący „tworzy środowisko |isyrłtologicznc, skąd dusza otrzymuje machinę swą (strukturę) i władze. Jest to masa czucia potencjalnego, jxxho-dzącego ze wszystkich podrażnień czuciowych organizmu nic tylko osobnika, ale też, dzięki dziedziczności, organizmów przodków” {loc. cif. 5> 8, s. 114). Analogia ta znajduje swoją podstawę w tym fakcie fizjologicznymi, wygłoszonymi l>o raz pierwszy przez Lewesa, „że tkanka nerwowa jest wszędzie identyczna, tak j>od względem własności, jak i budowy” {loc. cif. § 21, .s. 126); wskutek tego, „żaden bodziec nie może podrażnić jakiejś jednej cząstki jej całości, nic drażniąc pośrednio wszystkich części innych. Stąd wypływa prawo promieniowania: wszelkie podrażnienie musi się rozszerzać, nic inoże ono ustawać samo przez sir, gdyż byłoby to pogwałceniem pierwszego prawa mchu" loc. cit. § 34, s. 132). — Odpowiednio do tego traktować należy wszelkie stany psychiczne będące odpowiednikami podrażnień, zwracając uwagę na to, że dopóki podrażnienie nic zostanie przyswojone przez środowisko psychologiczne, dopóty* nie stanie się ono czujące, a tym samym nie będzie mogło stać się wyczuwaniem. Opuszczając stanowisko analityczne, od razu uznajemy fakt, iż. wszelkie postrzeganie, nie będąc li tylko reakcją jakiegoś poszczególnego narządu, jest raczej wypadkową skojarzonych reakcji całego organizmu; w każdym wypadku idzie już tylko o względny stosunek ilościowy części, w grę wprowadzonych, oraz o to, jak dalece promieniowanie bodźca ograniczone zostało do pewnych przewodów. Rozmaite zmysły niemniej występują tu w roli pomocniczej. jak i rozmaite wydzieliny, toteż, kiedy widzimy np. jabłko, do uczuwania wzrokowego nie wkluczamy uczu-wart smaku, zapachu, oporo. itp. zawierających się w postrzeganiu jabłka, gdyż wszystkie mniej lub więcej pobudzone zostają przez promieniowanie bodźca wzrokowego. Właśnie nic uznawanie tej prawdy daje początek wielu trudnościom, dotyczącym teorii widzenia. Zbyt często przyjmuje się, że organicznym siedliskiem widzenia jest siatkówka, gdy tymczasem jest to tylko siedlisko wzrokowych podrażnień, które w ośrodku postrzegania mieszają się zr szczątkami podrażnień innych” {loc. cit. § 20, s. 123—4).—Stąd także, „jakkolwiek ze stanowiska syntetycznego wszelkie uczuwanic, postrzeganie lub koncepcja przedstawiają się jako jednostki, to jednak z analitycznego oraz genetycznego stanowiska są one czymś złożonym.