685
DO JANA LORENTOWICZA
Brzuchowice, 31 V 1904
Szanowny Panie!
Czy zechce mi Pan po dawnej znajomości wyświadczyć pewną przysługę? Dwa miesiące temu nadesłałam do redakcji „Kuriera Codziennego” nowelę dra Andruszewskie-go pt. Ecce Homo. Nowela ta nie została zaakceptowana do druku. Upoważniłam red[aktora) „Ziarna” 1 do odebrania jej, ale nie mogę się dopytać, co się z nią dzieje, i nie wiem, czy została wzięta. Ponieważ jest to jedyny skrypt autora i druk całej książki wstrzymuje się przez tę nowelę, proszę serdecznie o: l-o, jeżeli jest w redakcji, natychmiastowe wysłanie rekomendowanym listem pod moim adresem, 2-o, jeżeli została wzięta przez „Ziarno”, o zawiadomienie mnie kartką przez odwrotną pocztę.
Jak się Panu powodzi w Warszawie? Czy dobrze? Ja obecnie jestem na wsi i bardzo pracuję. Zmieniłam się bardzo pod względem usposobienia, które cofnęło się niejako we mnie i uspokoiło się zupełnie. Sama siebie nie poznaję — patrzę na moje czyny dawne z ogromnej odległości, nieraz się dziwię, nieraz się smucę.
Chciałabym przyjechać do Warszawy, ale Pan wie, że to już dla mnie niemożebne. x
Wyrazy przyjaźni łączę i o odpowiedź proszę.
Zawsze życzliwa
Zapolska
Adres: Galicja — Austria, Brzuchowice pod Lwowem, willa pr. Widta.
DO STANISŁAWA JANOWSKIEGO
[LWÓW, II 1905]
Dawno już chciałam odesłać ten akt!, ale nie miałam adresu. Dziś mam go za pośrednictwem Heli Górskiej, która pisze, aby, co jest do przesłania, odesłać pod tym adresem. Akt ten odsyłam, bo jest on i tak wciągnięty przez notariusza, a potem fakt ten miał już miejsce. Podpisałam go, spłakałam się gorzko — i to wszystko.
Złote drobiazgi, do których dołączam solniczki, złożyłam u Solskich do odebrania. Nie chcę, aby wpadły w szpony pani Rychterowej [Bronisławy Janowskiej] i poszły do Żydów. Kochałam je po prostu, a ona nic uszanować nie potrafi, nawet i pamiątek. Więc niech tam będą, dokąd je Pan sam nie odbierze. A teraz proszę bardzo, proszę uważnie przeczytać ten list. Nie zawiera on nic ani przykrego, ani bolesnego. Przeciwnie, może Panu sprawić ulgę, a nawet dać pewność czegoś, czego Pan się nie spodziewa i nie wymaga, ale przecież co leży w głębi Pana i jest nieodłączną Jego troską.
W postępowaniu moim z Panem wiele zawiniłam. Wiem o tym. Ale zastanowiwszy się, czy nie znajdziesz Pan n i c na moje usprawiedliwienie? Obarczyłeś mnie Pan masą zarzutów, ale przypomnij Pan sobie, że zaczynałeś przybierać względem mnie, szczególniej w Zakopanem, ton fatalny. Mówiłeś: „głupia jesteś”, „psiakrew”... i inne bolesne dla takiej jak ja i dźwigającej cały ciężar pracy na sobie kobiety. Byłam bardzo podrażniona w mej miłości własnej. Dalej, tak Haluta [Górska ?], jak inni twierdzili, że gdy wyjechałam do Krakowa, Pan jawnie okazywałeś dla pani Baranowskiej] swoje sympatie. I to się przyczyniło do mego dalszego postępowania. Gdybym jednak wiedziała, że dr Andruszewski jest mężczyzną, nie byłabym nigdy zawiązywała z nim przyjaznego stosunku. Lecz ja od pierwszej chwili, z jego zwierzeń, z jego prawie spowiedzi wiedziałam, iż ten człowiek nigdy
135