150 Bronisława Ostrowska
OTWÓRZ, JANKU!
Po szerokim jasnym niebie Wiatr poranny mgły przegania,
I sny moje, sny kochania,
Lecą z wiatrem w dal — do ciebie!
Jak motyli rój skrzydlaty Przeleciały bór daleki,
Przeleciały góry, rzeki,
Zapukały do twej chaty:
Otwórz, Janku, drzwi dębowe, Otwórz chatę twoją,
Sny kochania, sny tęczowe, Ponad chatą twą się roją!
Lśnią w złocistym słońca pyle Niby łzami, niby rosą,
I kochania tyle! tyle!
Do twej cichej chaty niosą.
Otwórz, Janku, wpuść tych gości, Otwórz chatę twą odludną — One niosą ci baśń cudną, Rusałczaną baśń miłości.
Z tymi gośćmi idzie słońce,
Idzie wiosna w czeremch wianku, Idzie życie bujne, wrzące,
Idzie miłość. — Otwórz, Janku!
W STARYM PARKU
W odwiecznym parku opuszczona Mała sadzawka wiecznie śpi I pleśń powleka ją zielona Od długich dni...
Raz nad jej mętem długom stała,
Gdy w blasku dyszał cały park: •
Rzekłbyś, że żyje, drży i pała Od ech i skarg.
Wszystko rozkwita w blasku słońca,
Kwiat każdy śpiewa wonną pieśń,
A ta sadzawka stoi śpiąca,
Spowita w pleśń.
Rzuciłam kamień w toń zieloną I kamień z pluskiem upadł w dół,
Rozdarłszy martwej rzęsy łono Szeregiem kół.
Spod rzęsy czarna głąb wyjrzała I słońce na niej błysło skrą,
Aż znów ją zwarła pleśń zmartwiała Zieloną rdzą.
Ale już odtąd sen odwieczny Jaśniejszy będzie w łonie wód,
Bo fala wzięła blask słoneczny Aż tam na spód.