XLIII
Kiedy powóz przejeżdżał przez lasek, kazał przystanąć obok strzelnicy mówiąc, że chciałby trochę postrzelać, aby zabić Czas. Czy zabijanie tego potwora nie jest najpospolitszym i najbardziej uprawnionym zajęciem nas wszystkich? I podał dwornie ramię swojej drogiej, rozkosznej] i szpetnej żonie, tajemniczej kobiecie, której zawdzięcza tyle radości i tyle cierpień, a może też i niemało ze swego]
geniuszu.
Wiele kul padło daleko od celu; jedna utkwiła nawet w suficie; a ponieważ urocza istota śmiała sie jak szalona, drwiąc z niezręczności małżonka, ten odwrócił się ku niej gwałtownie i powiedział:
— Przyjrzyj się tej lalce, tam, na prawo, która zadziera nosa i ma tak wyniosłą minę. Otóż wyobrażam sobie, że to jesteś ty, drogi aniele. — Zamknął oczy
i pociągnął za cyngiel. Głowa lalki spadła równo ucięta, j Wówczas pochylając się ku swojej drogiej, rozkosznej, szpetnej żonie, swojej nieodstępnej i bezlitosnej Muzie, i całując z szacunkiem jej rękę. dodak
— Ach, drogi aniele, jak jestem ci wdzięczny, że trafiłem!]
Moja szalona ukochana podawała mi obiad i przez otwarte okno jadalni patrzyłem na ruchomą architekturę, którą Bóg buduje z oparów, na cudowne konstrukcje z tego. co niedotykalne. I mówiłem sobie w zamyśleniu: „Wszystkie te fantasmagorie są niemal tak piękne, jak oczy mojej pięknej ukochanej, potwornej wariatki o zielonych oczach."
I nagle poczułem tęgi cios pięścią w plecy i usłyszałem ochrypły i czarujący głos. glos histeryczny i jakby zdarty od wódki, głos mojej najdroższej ukochanej, który mówił: „Czy zabierzesz się wreszcie do zupy. ty s...synie kupczący obłokami?"
101