332 MACIEJ GLOGER
gicznej wizji opowiedzianej przez Dilorama, mogą liczyć na ostał teczne przebaczenie?
Kreacja Franki u końca powieści staje się rzeczywiście dośćj nowoczesna, wyprzedza ona, a może i inspiruje, postać Ewy PoJ bratymskiej, bohaterki innej gnostyckiej powieści, jaką są Dziejm grzechu.
Zgodzić się też należy z sugestią Krzysztofa Biedrzyckiego, żel w Chamie czuć siłę bliską Dostojewskiemu i Styronowi2 , choć] trudno tę sugestię udowodnić, posługując się naukową argumen-1 tacją analizy porównawczej. Jakkolwiek byśmy próbowali porów-] nywać Frankę ze Stawroginem, Raskolnikowem, starym Karama-J zowem, Świdrygajłowem, porównania takie muszą wypaść nieudol-l nie. Różnica kreacji jest wszak kolosalna, chociaż przy dwu i ostatnich postaciach można by już się nad porównaniem nieco 1 zastanowić. Zauważyć wolno choćby, że to, co łączy Frankę z ty- '< mi bohaterami, to właśnie opętanie złem, bezpośrednie działanie! pod wpływem diabła, którego obecność i wpływ uwidocznia się J w każdym niemal złym uczynku tych bohaterów, każdej obrazo-1 burczej myśli czy lubieżnym postanowieniu. Istnienie zła to jeden i z najważniejszych „przeklętych problemów”, z którym Dostojewski | próbował się zmierzyć. Zło w różnych postaciach wyznacza działa- j nia i losy jego postaci, które najczęściej kończą samobójstwem czy j straszną, poniżającą śmiercią. Konstrukcja polifoniczna postaci : Dostojewskiego nijak ma się do w dużej mierze ograniczonej i podporządkowanej narratorskiej kurateli świadomości Franki.
Kreacja Franki traci wiele na samodzielności i wieloznaczności, zwłaszcza w początkowych partiach utworu. Zarówno prymitywizm tej postaci, jak i ograniczona świadomość innych bohaterów sprawiają, że cały bagaż problematyki filozoficznej, moralnej musi { dźwigać narrator.
26 K. B i e d r z y c k i, Czytam „ Chama”, „Znak” 1996, nr 2, s. 76.
W Chamie obserwujemy ciekawe zjawisko narracyjne polegające na tym, że narrator musi nieustannie podtrzymywać i dopełniać przebłyski moralno-filozoficznej świadomości bohaterów. Narracja personalna najpierw daje złudzenie braku ingerencji w uczucia bohaterów, ale zaraz potem zmierza do takiego ujęcia opisywanego stanu, które nie może już być udziałem świadomości chłopskich bohaterów. Np. Ulana w pewnym momencie czuje współczucie i smutek na widok płaczącej Franki, ale nie potrafi sobie tego uczucia w pełni uświadomić, wtedy włącza się narrator:
Najpewniej niczemu z tego, co: pomyślała i uczuła,, żadnego imienia nie dawała, ale najpewniej też doświadczyła przebłysku pojęcia, że wielkie zło bywa też dla człowieka, w którym mieszka, wielkim nieszczęściem. (181)
Takich przykładów Wydobywania i nazywania nieświadomych uczuć' bohaterów w celu zdobywania materiału dla kształtowania dyskursu filozoficznego możemy w powieści znaleźć mnóstwo27. W ten sposób powstaje złudzenie, że bohaterowie Orzeszkowej posiadają pewną "samodzielność i potrafią filozofować. W istocie jednak dyskurs filozoficzny pozostaje wyłącznie w gestii narratora i obejmowany jest ramą wiedzy autorskiej, choć wiedza ta nie ma już charakteru bezwzględnego i podszyta jest agnostycyzmem, na co wskazują takie wyrażenia w mowie narratora, jak „zapewne” czy „widocznie” (118, 120), ale przede wszystkim brak uogólnień mających zauważane zjawiska ukazywać w jednoznacznym oświetleniu. Np. konstatacja narratora, że dusze ludzkie przenikają „szepty nieustanne#* które są „jakby drugim, spodem płynącym życiem i jednym więcej, tajemnie działającym narzędziem istnienia” (129) musi pozostać bez dalszego objaśnienia, a ukonkretnienie znajduje jedynie w empirycznie ukazanej postawie bohaterów. Do metafizycznego źródła tych czynów narratorska świado-27 Nieco inaczej o tym zjawisku pisze Głowiński, art. cyt., s. 140 n.