ROZDZIAŁ 1
form życia mogących posłużyć za alternatywę wobec nowoczesnej Konstytucji, pociąga za sobą ryzyko, że już na zawsze pozostaniemy uwikłani w wojny realizmu z konstruktywizmem społecznym, które nas wcale nie dotyczą, i zapomnimy po drodze o nowych rozwiązaniach ekologii politycznej, jakie mieliśmy nadzieję zastosować.
Na szczęście mamy do dyspozycji alternatywę, którą z całego serca podsuwa nam antropologia kultur niezachodnich. Niestety jednak, aby zrozumieć w pełni tę ofertę, należy posłużyć się kolejnym pozornym paradoksem i rozczarować wszystkich wyobrażających sobie, że inne kultury z natury dysponują „bogatszą” wizją świata niż ludzie Zachodu. Nie można nikogo winić za uleganie takiemu złudzeniu. Ileż to w końcu zostało napisane, aby ośmieszyć biednych Białasów, pragnących rządzić, maltretować, dominować, posiadać, odrzucać, gwałcić i wypaczać naturę? Nie ma książki z dziedziny ekologii teoretycznej, która nie starałaby się ich zawstydzić, przeciwstawiając pożałowania godną obiektywność ludzi Zachodu tysiącleciom mądrości „dzikich” - szanujących naturę, żyjących z nią w harmonii, znających jej najintymniejsze sekrety, łączących własną duszę z duszą rzeczy, rozmawiających ze zwierzętami, zawierających śluby z roślinami, dyskutujących wreszcie na koleżeńskiej stopie z piane tami1. Dzicy przybrani piórami, dzieci Matki Ziemi, jakże byśmy chcieli was przypominać! Przyglądamy się z boku waszej nocy poślubnej z naturą, czując się jak smarkacze. Jesteśmy tylko inżynierami, badaczami, nowoczesnymi Białasami, którzy nie potrafią wrócić do utraconego raju - Edenu, gdzie chciałaby nas zaprowadzić ekologia głęboka...
Jeśli jednak antropologia porównawcza przedstawia ekologii politycz nej jakąś alternatywę, to - znowu - z powodów zupełnie odwrotnych niż te wysuwane przez popekologię. Kultury niezachodnie nigdy nie i n teresowały się naturą. Nigdy nie wykorzystywały jej jako kategorii. Nigdy nie znalazły dla niej użytku2. To właśnie ludzie Zachodu zrobili z natury wielkie przedsięwzięcie, dogłębną polityczną scenografię, imponującą moralną gigantomachię i nieustannie posługiwali się naturą przy określaniu społecznego porządku. Na nieszczęście teoretycy ekologii odwołują się do ustaleń antropologii równie rzadko jak do socjologii nauk.
Deep ecology częstokroć oznacza shallow anthropology45.
Jeśli więc antropologia porównawcza jest nam potrzebna, to nie dlatego, że podsuwa nam rezerwuar egzotyki, dzięki czemu Biali odstąpią wreszcie od swej całkowicie laickiej i materialistycznej koncepcji obiektywnej natury, ale odwrotnie - dlatego, że pozwala ona ludziom Z a -chodu wydobyć się spod jarzma egzotyzmu, które sami
• obie nałożyli, a teraz projektują także na innych, i zaangażować się w niemożliwe przedsięwzięcie całkowicie upolitycznionej natury. Nie chcemy oczywiście powiedzieć, że kultury niezachodnie kropka w kropkę odpowiadają ekologii politycznej, której instrukcję obsługi [/eprotocol] daramy się tu napisać. Wręcz przeciwnie - jak przeczytamy w rozdziale ą. wszystkie instytucje kolektywu stanowią całkowicie współczesne wynalazki bez historycznych precedensów. Mamy tu jedynie na myśli, że inne kultury, dlatego właśnie, iż nigdy nie żyły w naturze, zachowały dla n a s instytucje pojęciowe, odruchy i zwyczaje, jakie nam, ludziom Za-thndu, będą potrzebne do detoksykacji od idei natury. Śledząc dorobek antropologii porównawczej, możemy odkryć, iż kultury te (by użyć jakże t/ęsto mylnie rozumianego słowa) oferują nam konieczne alternatywy wobec opozycji naturalne/polityczne. Proponują nam odmienne sposoby w\półujmowania ludzkich i nieludzkich zrzeszeń w ramach jednego kolektywu bez wahania określanego jako polityczny. Dokładniej rzecz biorąc, odmawiają one wykorzystywania dwóch tylko wyznaczników, z których Ktlni - społeczny - odpowiedzialny byłby w całości za wymiar polityczny,
• drugi - natura - pozostawałby poza władzą, dyskursem publicznym, instytucjami, ludzkością, wreszcie - poza polityką jako taką. Kultury te nie •tanowią więc dla nas pięknych, naznaczonych egzotyzmem propozycji,
..Kuchy konserwatywne, dalekie od kwestionowania fundamentów zachodnie) i«nmologii, mają z kolei tendencję do utrwalania dualizmu typowego dla ideologii no ••s/esności" (Descola i Palsson 1996: 97). Jeśli cokolwiek może bardziej zdumiewać,
4««a/rli niemal całkowity brak w tekstach filozofii ekologii odniesień do socjologii czy •i*.|«-» znej historii nauk, to tylko jeszcze poważniejszy brak nawiązań do antropologii
ftti.iwnawczej.
Opowieść o jednym z oszustw, za pomocą których z niczego prokuruje się doku menty antropologiczne, znajdziemy w: Will the real Chief Seat tle Please Speak Up?, „Terra Nova" 1998, nr 1, dotyczy on świadectwa wodza Indian Seattle o szacunku dla Matki Ziem i Ten sztandarowy motyw ekologii głębokiej stanowi wynalazek jankeskiego kaznodziei'
W niedawnym utworzeniu w Collćge de France katedry nazwanej „antropologia natury” upatruję historycznego zwrotu: do tej pory dyscyplina ta zajmowała się jedynie kulturami.