170 Hayden W hi te
rząd kowanych historii z głównym podmiotem, właściwym początkiem, częścią środkową i zakończeniem, obdarzonych spójnością, która pozwala dojrzeć „koniec” w każdym początku? Czy też może objawia się on raczej w formie proponowanej przez rocznik i kronikę: jako prosta sekwencja bez początku i końca, albo jako szereg sekwencji, które urywają się nagle bez jakiejkolwiek konkluzji? I czy świat — nawet świat społeczny — kiedykolwiek jawi się nam od razu w postaci znarratywizowanej, „mówiący sam za siebie” spoza horyzontu naszej zdolności do nadawania mu naukowego sensu? A może jest tak, że fi kej a takiego świata — zdolnego do mówienia za siebie i przejawiania się w formie opowieści -jest konieczna do ustanowienia autorytetu moralnego, bez którego nie sposób wyobrazić sobie specyficznie społecznej rzeczywistości? Gdyby w grę wchodził tylko realizm przedstawienia,^ Wczas dałoby się przedłożyć całkiem niezłe argument}' na rzecz zarówno rocznika, jak i kroniki jako paradygmatów, poprzez które rzeczywistość jawi się percepcji. Czy to możliwe, że charakterystyczny dla tych typów przekazu rzekomy brak obiektywizmu, wynikający z ich niezdolności do ujęcia rzeczywistości w adekwatnej formie narracyjnej, wiąże się nie tvle z zakładanymi przez nie trybami postrzegania, ile raczej z nieumiejętnością przedstawienia tego, co moralne, pod postacią tego, co estetyczne? 1 czy zdołamy odpowiedzieć na to pytanie, nic tworząc jednocześnie narracyjnej historii samej obiektywności, która nie przesądzałaby z góry o swym zakończeniu pod znakiem moralności? Czy możliwa jest narratywizacja bez moralizowania?
Prz<’l<>żyl Marek Wilczyński
Kiedy staramy się nadać sens tak problematycznym zagadnieniom, jak natura ludzka, kultura, społeczeństwo czy historia, nigdy nie mówimy dokładnie tego,\ a chcielibyśmy powiedzieć, albo nie myślimy dokładnie tego, co wypowiadamy. Nasz dyskurs zawsze zdaje się umykać naszym danym ku strukturom świadomości, za pomocą których staramy się je uchwycić, lub leż, co sprowadza się do lego samego, dane zawsze opierają się spójności wizerunku, który próbujemy ukształtować na ich podstawńe.1 Co więcej, w przypadku takich zagadnień istnieją zwykle uzasadnione podstawy dla różnych opinii na temat tego, jakie one są, jak należy o nich mówić i jaki rodzaj wiedzy o nich można osiągnąć.
Różnica pomiędzy mową, lexis, czy rodzajem wypowiedzi, z jednej strony, a znaczeniem, z drugiej, jest oczywiście podstawowy zasadą współczesnych struk-turalislycznyeh i poststrukuirali.stycznycli teorii tekstu, która wywodzi się z postulowanej przez Saussurc’a koncepcji arbitralności związku pomiędzy znaczącym a znaczonym w znaku. Literatura na ten temat jest niezwykle bogata. Z.ol>. na przykład: i-Yedric Jamcson, The Prison Ilausr ojl.angua°e: A Crilica/ Artmint oj Structurulism and Jltissian 1'ormali.un. Princeton: Princeton Uiiivcrsilv Press, 1979 (ro/dz. 1); Jonathan Culler, Slructuralist 1‘nrtics: Structuralism. Unguistirs, ant! thr Siudy afLiteraturę. Iiliaca, NY: Cornell Universilv Press, 1975 (lozdz. I); Terem <• Hawkes, Shuklurali:;u i semiotyka, przełożył Ignacy Sieradzki. Warszawa: PWN, 1988 (ro/dz II).