paeefyczny hymn o pięknie życia („A jutro znów wstanie słoń: 2* 1 cfc wzajemny kontakt jest pełen przyjacielskiej wylewności: z uścisku * rf*cssk i «q* doszliśmy całkiem niepostrzeżenie od strukturalnej analizy kp»omenu aktorstwa do struktury całego filmu: nowy dowód, jak dalece —derencja obu planów gestów stanowi oś gry Chaplina.
No »ym skończymy, ponieważ chyba wszystko, co istotne, zostało już powiedziane. Na ostatek - a jednaki - niech nam będzie wolno dodać kdfcc słów oceny. To, co budzi u widza zdumienie wobec zjawiska Chaplina, Id Olbrzymia rozpiętość między intensywnością efektu, który osiąga, o prosrorą jego środków twórczych. Jako dominantę swojej struktury afenfo składnik, który miewa zwykle (także w filmie) rolę służebną: gesty w szerokim słowa znaczeniu (mimika, właściwe gesty, postawy). I tej *rucnei, mało nośnej dominancie potrafi podporządkować strukturę nie *y!ko własnego fenomenu aktorstwa, ale i całego dzieła filmowego. lakkaóo to wręcz niewiarygodną oszczędność wszystkich innych składników Gdyby któryś z nich wystąpił tylko trochę wyraźniej, tylko trochę aord&ej zwrócił na siebie uwagę, nastąpiłoby zupełne załamanie całej konstrukcji Struktura aktorstwa Chaplina podobna jest do formy prze-lirzennej, która spoczywałaby na swojej najostrzejszej krawędzi, a mimo to znajdowałaby się w absolutnej równowadze. Stąd złudzenie dema-lefioirzacj> czysta liryka gestów, wyzwolonych z zależności od cielesnego lubttfotu
przełożył Józef Mayen przekład przejrzał i poprawił Igor Kędzierski