278
"W nich mogą tworzyć się i zbierać materje chorobotwórcze, podobnie jak w innych częściach ciała. Materje te zapalają się, wskutek czego powstaje wysypka na płucach, podobnie jak wysypka na skórze lub czerwonka. Zapalenie płuc może wystąpić, albo w szczytach płuc, albo w ich dolnych rozgałęzieniach, we środku, lub w innej ich części. Gorączka pomnaża się, a że z nią rośnie i obrzmienie, więc pierś się ścieśnia i zwęża. Wskutek zwężenia nie mogą płuca z dawną łatwością wdychać powietrza, a zużytego wydychać. Wskutek tego następują przerwy, zwożenie wzrasta do tego stopnia, że tylko w gwałtowny sposób, tj. przez kaszel można wyrzucić zepsute powietrze. .
Niedawno wybuchł ogień w domu położonym w środku wsi. Szybko biegli ludzie na miejsce pożaru, jedni celem ratunku, drudzy jako widzowie. Dlaczego wszyscy tam biegli? Ponieważ wybuchnął pożar. Podobnie krew zbiega się na to miejsce, gdzie jakieś powstanie zapalenie; tam gdzie jest gorąco, tam napływa krew. Napływa z ramion, z nóg i innych części ciała ku plecom. Ręce i nogi z braku krwi są zimne, w płucach zaś i w ich otoczeniu jest krwi za dużo i ona podwyższa gorączkę. Co się stać może z takiego zapalenia i z napływu krwi, każdy łatwo się domyśli.
Cóż więc czynić należy chcąc ratować chorego ? Nieprawdaż, że pożar staramy się ugasić wodą, a gdy woda stłumiła ogień, można jeszcze wiele ocalić? Gdzie zaś nie można przygasić ognia, tam się wszystko spali. Wróćmy się raz jeszcze do pożaru, który otoczony ratującymi ludźmi, jest obrazem zapalenia płuc. Gdy ogień buchając płomieniami zwolna trawił dom, spostrzeżono, że dom sąsiedni w najwyższem był niebezpieczeństwie, groziło mu także spalenie. Ale widzowie spostrzegłszy tam dym, tłumnie rzucili się ku niemu, jedni aby ratować, drudzy celem przyglądania się. Ten dalszy obraz daje nam również wskazówkę postępowania podczas zapalenia płuc.
Zadaniem pierwszem jest leczyć miejsce pożaru. Napływającą do płuc krew, trzeba odciągnąć jak najprędzej. Jakżeż to uczynić? Gdy nogi są mniej więcej zimne, więc krew od nich spłynęła ku płucom. Podobnie ma się rzecz z ramionami i innomi częściami ciała, od nich spłynęła krew ku płucom, ztąd tak jej tam wiele: Wtedy bierzemy płótno zamaczane w gorącej wodzie i occie, zawijamy na nogi tak gorąco, jak chory wytrzymać może, i wywołujemy w nich sztuczne ciepło. Do niego napływa teraz krew, podobnie jak pierw napływała do płuc. W ten sam sposób, jak ściąga się krew ku nogom, można ją ściągnąć ku rękom i ramionom, robiąc takie samo zawijanie. Dalej trzeba koniecznie zrobić okład na brzuch, aby odciągnąć krew od piersi ku podbrzuszu. Gdy chory chłodne ma ciało, nie gorące, wtedy robi się zabieg na podbrzusze, maczając płótno w gorącej wodzie; gdy gorączka wysoka, ciało rozpalone, maczaj płótno w zimnej wodzie, aby poskromić gorączkę. Miejsce właściwego pożaru, piersi, gdzie kłuje, pali, gorączka grasuje i największe bole uczuwa chory, trzeba obłożyć plastrem ze świeżego sera, rozrobionego ze serwatką na rzadką masę. Plaster robi się tej wielkości, jak szeroko i daleko bolą piersi. Zdumiewającą jest rzeczą, jak prędko ser uśmierza gorączkę, odejmuje bole, ułatwia leczenie, i pomaga choremu. Gdy ser uschnie, a gorączka jeszcze nie opadła, trzeba zrobić drugi plaster, gdy potrzeba, to i trzeci. Gdy zaś ból ustanie, gorączka ustąpiła, zdejmuje się plastry i zawijania, i omywa się teraz chorego według potrzeby co 2 lub 3 godziny. Zazwyczaj po drugiem lub trzeciem omywaniu występują poty, a wtedy z chorym już dobrze. Trzeba tylko robić omywania dalej, aż gorączka i rozpalenie zupełnie ustąpią, a gdyby kłócie i gorączka wróciły, robić na nowo plaster ze sera.
Często w zapaleniach kładą woreczki z lodem celem uśmierzenia rozpalenia. Ze zimno atakuje gorączkę, to jest prawda, że zaś to ostre zimno może narządom zaszkodzić, to także jest prawdą, której zaprzeczyć nie można.
Znałem pana, którego ruszył paraliż tak silny, że leżał bezprzytomny. Lekarz kazał mu położyć woreczek z lodem, który odnawiany często, leżał 18 godzin. Głowa stała się ciemno siną, wreszcie czarną; w końcu całe ciało nabrało czarnego koloru, jak i ramiona, z których jedno było porażone. Wtedy orzekł lekarz, że wszystko stracone, ratunku nie ma, chory wnet umrze. Gdy lekarz taki wydał wyrok, wtedy pomyślałem: skoro chory już